piątek, 1 marca 2013

one direction cz.13


-Dobrze mamusiu-powiedział pijany Zayn.
-Tutaj dzisiaj śpisz.
-Dobrze,ale dlaczego nie u ciebie-zaczął się do mnie w dziwny sposób zbliżać,a ja się oddalając przewróciłam o zabawkę Ethana.
-No chodź Niall nie musi się o niczym dowiedzieć.
-NIE
-Tak pójdziesz ze mną do łóżka!- Krzyczał.
-Nie- próbowałam się wyrwać, lecz mi się nie udawało, bo Zayn był bardzo silny.
Jednak zaraz ponowiłam próbę,gdy zaczął mnie zdejmować spodnie i tym razem mi się udało szybko wyrwałam mu spodnie i naplułam do oczu zaraz byłam na dworze z Ethanem.
Zadzwoniłam do Nialla.
-Cześć-powiedziałam zdyszana.
-Cześć, dlaczego dzwonisz tak późno?
-Proszę przyjedź do parku.
-Dobrze zaraz będę.
Rozłączyłam się,po czym zaczęłam uspokajać płaczącego Ethana.
10minut później
-Część, co się stało-zapytał.
-Nic-powiedziałam zapłakana, a on  mnie przytulił.
-Proszę powiedz.
-Ale się nie denerwuj.
-Dobrze.
-Zayn był bardzo pijany i próbował się ze mną przespać.
-Co już ja zabiję tego bydlaka!
-Nie nie Niall!
-Ty tu nie masz nic do gadania.
-Ale ja cię kocham i nie chcę, żeby moje dziecko odwiedzało cię w więzieniu.
-Dobra wsiadaj do samochodu to się wyśpisz.
Za 10 minut byłam w hotelu ,gdzie nocował Niall.
-Tylko jeden problem.
-Tak
-Nie ma łóżeczka dla Ethana.
-Będzie spał z nami w łóżku.
-Dobra tylko go nie przygnieć.
-Dobrze kotku.
Po chwili byłam w łóżku, a obok mnie Niall.
-Kocham cię-powiedział.
-Ja ciebie też.
I zasnęliśmy wtuleni w siebie, a Ethan w środku wiedziałam jak usnęliśmy bo Lou podczas snu zrobił nam zdjęcie i wstawił na twittera, jednak zaraz usunął bo najfajniejszych gróźb nie było i Lou tłumaczył się, że to jakiś podrobiony Niall.
Gdy się obudziłam słyszałam kłótnie Zayna i Nialla od razu boszłam na pole bitwy.
-SPOKÓJ!-krzyczałam.
-Ale…-Nie dokończył Niall.
-Jakie ale!?
-Nie ma ale.
-Zayn był pijany i powinien chodzić na terapie bo zawsze, gdy go widzę jest pijany, a ty Niall nie musisz się tak o mnie martwić umiem o siebie zadbać.
-Dobra.-powiedział Niall.
-Ok-dodał Zayn.
-Dla twojej wiadomości Zayn nie wymkniesz się od terapii bo Daria ma taką pracę, ż pomaga walczyć z nałogami.
Mina Zayna była taka O_o.
-A Niall masz ograniczenie do odwiedzania mnie wtedy, gdy zadzwonię lub po długim czasie nie odwiedzania.
-Dobrze.
-Widzisz dziecko ci w niczym nie pomaga bo mniej będziesz mnie odwiedzał.
-Ale dziecko nie przeszkadza mi w kochaniu ciebie.
-Dobra ja jadę do domu i mam nadzieję, że Zayn nie nabałaganiłeś.
-Nie.
-Dobra pa.
15 minut później byłam w domu.
Nakarmiłam Ethana i położyłam go spać.

Koniec cz.13

one direction cz.12


-To co zrobił?
-Przyszedł.
-Aha i coś ci dał?
-Tak ,róże.
-A ładne.
-No są przepiękne!
-Aha a wybaczysz mu?
-Do jutra się zastanowię.
I tak zakończyła się nasza rozmowa.
-Zuza- zapytał Niall.
-Tak
-Pójdziesz ze mną na imprezę jutro?
-Ok.
-Ale zatańczysz ze mną ze dwa razy?
-Dobra dwa razy i nic więcej.
-Ok to o 16 przyjadę po ciebie.
-Ok.
-To ja już będę leciał.
-Ok.
W nocy nie mogłam spać ,gdyż psiaki ciągle szczekały ,a ja oglądałam wcześniejszego dnia horror i zadzwoniłam do Nialla.
-Niall przyjedziesz?
-Jasne dla ciebie wszystko.
-Kocham cię.
-Ja też za piętnaście minut będę.
-Dobrze.
Tak jak mówił za piętnaście był.
-Cześć słońce.
-Cześć.
-To gdzie mam spać?
-Ze mną ,a gdzie.
-Nie jest Ok- powiedział szczęśliwy.
-To chodź.
Na rozkaz Niall usnął przy mnie, usnęliśmy w tym samym czasie.
Gdy się obudziłam czułam piękny zapach z kuchni.
-Niall?!
-Tak.
-Nie musiałeś.
-Może i nie ,ale zrobiłem dla ciebie.
-Dziękuję ,ale zaraz idę do pracy.
-Aha.
-Dobra spróbuję coś zjeść na szybko.
-Ok.
-To ja pójdę się wymyć.
-Ok.
Gdy zjadłam poszłam do pracy. Co się okazało dostałam prace bo do tej chwili miałam staż.
Zadzwoniłam do Nialla.
-Cześć kotku.
-Hej.
-Po co dzwonisz?
-Urządzimy imprezę?
-Z jakiej okazji?
-Dostałam jakby awans już nie mam stażu bo przerosłam mistrza- zaśmiałam się.
-Dobra ,ale u mnie.
-Ok.
-To o której?
-No nie wiem może o 19.
-Tylko kup jedzenie.
-Ok.
Rozłączyliśmy się. Od razu zaczęłam się ubierać bo za dwie godziny miałam być na miejscu.
Ubrałam się w conversy ,białe rurki i koszule bez rękawów. I przyjechał po mnie Niall.
-Cześć ślicznotko.
-Hejka.
-Kupiłem dużo alkoholu i jedzenia.
-Ok.
-Przepraszam ,że musiałam odwołać dzisiejszą imprezę.
-Nic się nie stało teraz jesteś ze mną i jest ok.
-Dzięki.
Gdy dojechaliśmy była godzina 19:25 i dom był cały pełny od ludzi zauważyłam też ,że Zayn był już spity. Nagle w tłumie zauważyłam Darie całującą się z Hanzą nieco się zdziwiłam ,ale potem zaczęłam tańczyć z Niallem wolnego ,jednak nie trwało to długo bo Liam zazdrościł i zaczął nam przerywać.
-Liam uspokój się!- krzyknął Niall ,a ja w tym czasie siadłam sobie na boku i przyglądałam się kłótni.
-Zuza tańczysz –zapytał Zayn.
-Dobra.
Tańczenie z Zaynem też nie trwało długo bo Niall to zauważył i teraz zaczął kłótnie z Zaynem ,a mi zostało przyglądanie się nagle dośadł się Lou.
-Zatańczysz?
-Nie!
-Dlaczego?
-Tańczyłam z Niallem i przerwał nam Liam i Niall zaczął krzyczeć na niego więc usiadłam ,a do tańca poprosił mnie Zayn i Niall też na niego się wściekł więc nie tańczę z nikim oprócz niego.
-Dobra to ile oni się tak kłócą?
-A która godzina?
-22
-O matko trzeba ich odciągnąć od siebie.
-Dobra to co robimy?
-Nie wiem ty masz głupie pomysły.
-Powiesz ,że masz dla Nialla niespodziankę na dworze.
-Ok tylko ,że ty powiesz ,że ja mam dla niego niespodziankę.
-Dobrze.
Ten plan wypalił bo po chwili Niall był na dworze.
-To co to za niespodzianka?
-Nie ma chcieliśmy z Lou żebyś nabrał się i przestał kłócić.
Nagle zaczął mnie namiętnie całować i nasza akcja przeniosła się do łóżka.
-Niall?!
-Tak?
-Nie masz zabezpieczenia!
-To mnie w tej chwili nie obchodzi wystarczy ,że cię kocham.
-Niech ci będzie.
Zrobiliśmy to. Jednak tydzień później nie czułam się najlepiej.
-Niall?
-Tak.
-Pojedziesz do apteki po dwa testy ciążowe?
-Jasne- powiedział szczęśliwy.
Przyjechał 15 minut później i szybko wzięłam testy i poszłam do toalety.
A Niall czekał te kolejne 15 minut pod toaletą.
-Niall?
-Tak.
-Kochasz mnie?
-Jasne.
-To popatrz na wynik.
-No jesteś w ciąży!!!
-Dobra to jeszcze nie koniec świata końcu mam 21 lat ,a ty 22.
-EEEEEEEEEJJJJJJJJJJJJJJJJ…………………ZZZZZZZZZZZZZZZUUUUUUUUUUUUUUUUZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZAAAAAAAAAAAAAAAAAAA JEST W CIĄŻY-Krzyczał na cały dom Niall.
-CO?!- zawołali wszyscy chłopcy naraz.
-To.
-Niall to ci życie zrujnuje!
W tym momencie pobiegłam do domu bo nie chciałam Niallowi życia rujnować.
Gdy wróciłam do domu zaczęłam się pakować i kupiłam bilet do Polski kolejnego dnia byłam w rodzinnym domu.
-Hej córeczko po co wróciłaś?
-Bbboo jestem w ciąży.
-Wiesz ,że Johnowi urodził się synek ,którym właśnie się zajmuję?
-Nie wiedziałam pomogę ci.
-Dobrze córeczko.
-Przygotuję ci pokuj ,a ty zajmij się Justinem.
-Dobrze daj tego malucha.
Justin był bardzo słodki miał brązowe oczy i czarne włoski. W tym czasie gdy nie pracowałam wziełam urlop bo szukałam nowego mieszkania gdzie są dwa pokoje jeden dla mnie i dla dziecka oczywiście szukałam w Anglii i jak najbliżej Londynu znalazłam doskonałe i zadzwoniłam.
-Dzień dobry Czy mieszkanie nadal jest do wynajęcia?
-Tak.
-A kiedy by można było się wprowadzić?
-Za dwa dni może być?
-Dobrze.
I tak zakończyła się nasza rozmowa mieszkanie było duże i takie jak na zdjęciach.
2 dwa miesiące później
Niall dowiedział się gdzie mieszkam i teraz stał przed moimi drzwiami.
-Zuzka otwórz chcę ci coś powiedzieć.
-Nie nie będę ci rujnowała życia.
-Wiesz jak chciałem dziecka.
-Ty może chcesz ,ale inni nie!
-Ci inni nie mają do tego słowa.
-Wynoś się!
-Nie będę tu czekał dopóki mnie nie wpuścisz.
-To będziesz tam nocował.
Jednak gdy była godzina 23 uległam i wpuściłam go do domu.
-Niall wstawaj.
-Co gdzie jak?
-Spałeś przed moimi drzwiami.
-Zuzia to mojego życia nie popsuje oni nie wyrażają do ciebie i do dziecka uczuć.
-Dobrze wybaczę ci ale śpisz na kanapie.
-Dobra.
Gdy rano się obudziłam zjadłam śniadanie i poszłam do pracy.
-Nie powinnaś chodzić do pracy.
-To ,że jestem z tobą w ciąży nie dyktujesz moim życiem.
-Dobra idź.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też i wrócę później bo mam próbę.
Gdy wyszłam z pracy była godzina 16:30.Potem poszłam do sklepu dziecięcego żeby zamówić rzeczy.
-Niall przyjedziesz do sklepu musimy kupić łóżeczko i różne zabawki dla dziecka. Jeszcze będę musiała iść na badania kontrolne.
-Dobrze.
Za pół godziny był w centrum handlowym.
-Hej łóżeczko już sobie upatrzyłam jasno brązowe i czarny wózek.
-Wierzę tobie ,że ładne.
-Tak i to jakie ładne.
Gdy wyszliśmy z sklepu i pojechaliśmy na badania okazało się ,że dziecko urodzi się zdrowe. Potem zadzwoniła do mnie Daria.
-Hej Zuza
-Hej
-Wybaczyłam mu.
-To wspaniale!
2 miesiące później
Moje życie było wspaniałe wszyscy wiedzieli o mojej ciąży John ożenił się z Julią ,która była matką dziecka z Niallem wybraliśmy imię dla naszego chłopca Ethana byłam już w piątym miesiącu ciąży. Jednak przyszła wiadomość miała mi trochę namieszać w życiu.
-Niall?
-Tak
-Pojedziemy do moich rodziców?
-Jasne
-To pakuj się.
Dzień później.
-Cześć mamo
-Cześć córciu.
-Dzień dobry.
-Chcecie kawy?
-Ja nie.
-Ja też nie.
-A gdzie Blamka?
-No widzisz słońce wiesz sama jaka była stara.
-Tak wiem i co gdzie jest-pytałam zagubiona.
-Zdechła.
-Ale-mówiłam drżącym oddechem.
W tej chwili kopnęło mnie też dziecko i pobiegłam zapłakana do pokoju.
-Moja moja psinka zdechła-mówiłam do siebie cichym szeptem.
-Zuzia cicho już-pocieszał mnie Niall.
-Byłam z nią od małej dziewczynki to był mój psiak może wyda ci się dziwne ,ale jej się jedynej zwierzałam i ją kochałam wiedziałam ,że taki moment końcu nastąpi ,ale chciałam żeby moje dziecko jeą jeszcze znało.
-Przykro mi miałem rybki ,które mi zdechły.
-Rybki to nie to samo co pies-szlochałam.
-Wyjść?
-Jak chcesz.
-Dobra zostanę.
Siedziałam tak na łóżku i oglądałam wspólne zdjęcia z Blamką i oczywiście słuchałam przy tym muzyki.
-Niall?
-Tak.
-Przyniesiesz mi wodę bo zaschło mi w gardle od płaczu.
W tym momencie do pokoju wbiegł Lucy i przypomniała mi się Blamka jak tak biegała w domu i czasem wpadała w okno.
-Coś się stało kochanie?
-Nie nic Lucy przypomina mi Blamkę.
-Powiedz jakie miłe i jakie nie miłe masz wspomnienia z Blamką.
-Miłe:
1.Zawsze potrafiła mnie roześmiać w dołku.
2.Spędzanie z nią czasu mnie relaksowało.
3.Wyobrażałam sobie ,że jest moją siostrą.
4.Budziła mnie do szkoły jak jeszcze nie wstałam.
5.Dawała mi dużo szczęścia.
6.Wspierała mnie.
A nie miłych nie ma.
-Taką przyjaciółkę też bym chciał.
-A kto nie –powiedziałam szlochając.
-Chodź cię przytulę.
-Dobrze-powiedziałam.
I tak minął pierwszy dzień.
-Zuzia zajmiesz się Justinem?- zapytała Julia ,gdyż jechała do pracy John już tam był dawno ,a mama poszła załatwiać jakieś sprawy w domu zostałam ja z Niallem i Justinem oraz tata.
-Jasne.
-Dobrze tam jest dla niego jedzenie ,a tam butelko na mleko.
-Ok.
-Zuzia?- zapytał Niall.
-Tak?
-Ty będziesz po nim sprzątać kupki i siusiu?
-Nie ty to zrobisz-roześmiałam się.
-Ok-powiedział zrezygnowany.
3 godziny później
-Zuza gdzie jest Justin?
-Miałeś go pilnować jak ja pojechałam do sklepu!
-No wiem.
-I ja mam mieć z tobą dziecko.
-Tak.
-No to jak mam mieć to znajdź Justina.
-Już.
-Gdzie był?
-W zlewie.
-Niall dzieci się nie myje w zlewie!
-Wiem.
-To skąd się tam znalazł?
-Nie wiem.
-Idź go wytrzyj.
-Dobra ,ale najpierw całus.
-Ok.
I się pocałowaliśmy.
-Dobrze idę go wymyć zanim przyjedzie Julia.
-To rusz się.
2 godziny później
-Cześć ,gdzie mój Justinek?- zapytała Julia.
-U góry z Niallem.
-Ok.
-Zuzia!!!
-Tak?
-Chodź tu szybko!
Po chwili byłam u góry.
-Weź aparat.
-No takiej okazji nie można ominąć.
Niall spał przy Justinie ,Niall wyglądał tak słodko.
-O jeju.
-No.
Zdjęcie było na tyle słodkie ,że dałam je prasie. Dostałam nawet dużo pieniędzy ,ale przeznaczyłam głodującym dzieciom bo żal mi się ich robiło na myśl ,że ja mam tyle jedzenia ,a one to muszą się bardzo natrudzić ,żeby cokolwiek zdobyć.
-Zuzia może zaprosimy tu Lou bo podobno tęskni?
-Ok tylko jak coś stłucze ,albo zadźga się bananem to nie moja wina.
-Ok.
Oczami Nialla.
-Hej Lou przyjedziesz z chłopakami do Polski?
-Ok ,a przyjedziesz po nas na lotnisko bo nie chce mi się błądzić i szukać domu Zuzy?
-Ok.
I tak minął kolejny dzień jak wstałam nad moją stał Lou.
-Louisie!
-Tak Zuzanno?
-Coś ty znów wymyślił?
W tym momencie do pokoju wbiegł Niall.
-Louis nie kazałem ci straszyć mojej dziewczyny!
-Wiem.
-Więc jak nie masz swojego życia to nie wskakuj do czyjegoś w skarpetkach.
-Ja nie na widzę skarpetek.
-Wiem dlatego tak powiedziałem.
-Mówiłem ,że dziecko w twoim życiu dużo zmieni!
W tym momencie poszłam do toalety i oczywiście Niall za mną lecz mnie na szczęście nie dogonił bo miałam być zawodową biegaczką jednak moje marzenia zmieniły się na weterynarza.
-Zuzia proszę wpuść mnie-błagał.
-Nie-krzyczałam.
Jednak on nie dawał za wygraną i musiałam go wpuścić.
-Zuzia przepraszam.
-Nie przepraszaj jutro się wyprowadzam-powiedziałam i wyszłam z łazienki i poszłam się pakować.
2 miesiące później
Byłam już w ósmym miesiącu ciąży i przeprowadziłam się do Australii finansowo wspierała mnie mama niestety nie było to dużo pieniędzy ,ale wystarczająco żeby żyć Niall nie dzwonił i nie odwiedzał mnie wszystko szło po moje myśli znalazłam miejsce pracy ,ale miałam zacząć pracę po urodzeniu dziecka.
1 miesiąc później
Urodził mi się chłopiec z brązowymi oczkami i blond włoskami oczy miał po mnie, a włosy po Niallu.
W ostatnich dniach Niall nie dzwonił, co mnie zdziwiło lecz moje zdziwienie trwało tylko tydzień bo pewnego dnia jak ja byłam w pracy,a w domu była opiekunka z Ethanem przybył mój były rycerz i dopytywał się o mnie lecz mądra opiekunka nie mogła nikomu otwierać.
Kolejnego dnia przyszedł mój były rycerz i akurat trafiła mu się godzina, kiedy byłam w domu.
-Zuzia wybacz mi proszę.
-Nie nie będę ci życia psuć!
-Nie psujesz.
-Bo teraz nie jestem z tobą.
-Ale jak byś była to bym pojechał w trasę!
-Dobra wejdź.
Jak na zawołanie wbiegł do domu.
-Duży dom wynajmujesz.
-Nie wynajmuję.
-To ty go kupiłaś?
-Tak ,a coś ci przeszkadza?
-Tak przeciesz z dzieckiem będziesz się do mnie przeprowadzała.
-Nie.
-Zuzia ja cię kocham i dziecko też tylko mi je pokaż.
-Nie! Mam zamiar je sama wychować.
-Ja cię kocham-powtarzał zrezygnowany.
-Wynoś się!
Gdy powiedziałam żeby wszedł ,wszedł na rozkaz lecz z wyjściem był problem.
-Wyjdę jak pokażesz mi dziecko.
-Dobrze ,ale jak ci je pokażę to masz mnie nigdy  nie odwiedzać i to w taki sposób.
-Ok.
Po chwili pociągnęłam Nialla za rękę.
-Pamiętam jak ja cię ciągnąłem tak do łóżka.
-Niall!
-Dobra dobra.
-Tylko cicho bo śpi.
-Dobrze.
W tym momencie wzięłam Ethana na ręce i dałam go Niallowi.
-I dlaczego taki maluszek nie ma mieć ojca.
-A wygonić cię-mówiłam z łzami w oczach.
-Zuzia nie musisz tego mu robić.
-Wiem- powiedziałam podchodząc do okna i zastanawiając się nad sensem życia.
-Ale mnóstwo fanek cię opuści,gdy dowiedzą się o jego istnieniu.
-Fanki mnie nie obchodzą.
-A dziecko?
-Obchodzi.
-Właśnie o to chodzi,że nie chcę żeby moje dziecko było w piaskownicy prześladowane, przez paparazi.
-A mogę go odwiedzać?
-Jasne tylko już idź, bo jest już godzina 20,a on powinien spać.
-Dobra jutro przyjadę, jeżeli mi nic nie przeszkodzi.
Oczami Nialla.
Będę odwiedzał syna tyle lat o niego ją błagałem i jest! Miałem dzisiaj jeszcze wieczorny koncert w Australii o godzinie 21:30 i do domu.
-Zayn ?!-powiedziałem ,gdy wróciłem do domu.
-Co-powiedział niemrawo.
-Gdzie się tak upiłeś?
-W barze.
-Zaczekaj zrobię ci herbatę.
-Ok.
Jednak, gdy ją zrobiłem Zayna już nie było nie martwiłem się o niego sam umiał o siebie zadbać.
Oczami, Zayna.
Koncert był na szczęście odwołany miałem swoje niecne plany.
Oczami Zuzy.
Oglądałam film,gdy do drzwi zadzwonił dzwonek i moim oczom ukazał się pijany Zayn.
-Zayn!?
-Miło mi widzieć.
-Dlaczego jesteś taki pijany?!
-A mogę wejść?
-Jasne wiesz,że jest godzina 23:30?
-Wiem.
-Dobra śpisz dzisiaj u mnie bo o tej godzinie nie możesz iść,a i jak obudzisz Ethana to idziesz do domu.
Koniec cz.12