poniedziałek, 1 kwietnia 2013

-Ale ty go nie zdradziłaś?


Dzisiaj były urodziny Ethana ma mieć dziś dwa latka Niall siedział u nas w domu od tygodnia i przygotowywał prezent oczywiście reszta też.
-Niall śniadanie!
-Nie chcę!
-EEeeeeee- powiedzieli naraz chłopcy.
-Zakochał się-dodał Louis.
-Hahaha- zaśmialiśmy się naraz jednak przerwał nam dzwonek do drzwi.
Gdy otworzyłam zobaczyłam Julię z Johnem i Justinem, Karolinę, Darię, moich rodziców, rodziców Nialla i kilka znajomych.
-Co was tak dużo?
-Urodziny to urodziny-powiedziała Daria.
Wszyscy po kolei wręczyli mi prezenty dla Ethana. Oczywiście Ethan zaczął od razu rozpakowywać prezenty.
-Dobra na stole jest dużo jedzenia, więc powinno wystarczyć zwłaszcza Niall szykował jedzenie.-w tym momencie Niall zszedł na dół.
-Cześć kotku-powiedział do mnie.
-Hej nie zjesz śniadania?
-Nie dzięki.
1 godzinę później
-Dobra idę po tort.
Gdy weszłam do kuchni żerował już tam Niall z kimś z rodziny, kogo nie znałam.
-Niall zabrakło ci na stole?
-Nie tylko dużo tam jest ludzi.
-Dobra chodź zaraz tort.
-Takiej świetnej okazji nie mogę uniknąć.
-To chodź.
Zgasło światło chłopak z rodziny Nialla wnosił tort i wszyscy śpiewali sto lat Ethan był bardzo zadowolony. Nagle wszyscy spojrzeli na mnie i krzyknęli:
-TAK!!!
-Ale co tak?
-Odwróć się Zuzia-powiedział John po polsku.
Gdy odwróciłam się zobaczyłam klęczącego Nialla już nie w dresach tylko w smokingu.
-Wyjdziesz za mnie-zapytał.
 Zastanowiłam się chwilę i odpowiedziałam:
-Tak-kochałam go nie po to rodziłam jego dziecko.
-To był ten prezent dla Ethana, tata.
-Kocham cię-wpadłam mu w ramiona i zaczęłam całować, a wszyscy bili brawo.
-Ja ciebie też.
-Wszyscy wiedzieliście o tym, że Niall mi się oświadczy?- spojrzałam na gości z taka minom O_o.
-Zuzia nikt nie mógł z tym zwracać czasu przecież dziecko potrzebuje ojca.-powiedziała Daria.
-A skąd niby o tym tyle wiesz?
-Bo jestem w ciąży z Harrym.
-Znów?
-Tak.
-To mamy dziecko i ślub.-dodała Karolina.
-Dzieci i ślub-dodała Julia.
-Ty też masz mieć dziecko?
-Tak.
-To mamy dzieci i ślub o ile ktoś się jeszcze nie zgłosi-zaśmiałam się.
-Ktoś się zgłasza jeszcze?- zapytał Niall.
-Chyba nie?
-A, o czym rozmawiamy?- zapytała Karolina.
-O tym, kto ma mieć dziecko lub ślub.
-A to ja się zgłaszam mam mieć dziecko z Louisem.
-A Eleonor?!
-Pokłóciliśmy się i zerwaliśmy-wtrącił się Louis.
-Aha.
-I, dlaczego Karolina nie powiedziałaś mi wcześniej, że jesteś w ciąży?
-Bo bałam się, że mnie opuścisz.-odpowiedziała Louisowi.
-Co ty gadasz?!
-Ale?
-Jakie, ale po prostu cię kocham.
-Ja ciebie też.
-Dobra spokój, bo wyrzygam się teńczą.
-Ja już niestety będę musiała lecieć do domu, bo za dwie godziny odjeżdża nam samolot-powiedziała Julia.
-Dobrze to miłych dzieciaków-zaśmiałam się.
-Pa siostrzyczko-powiedział na pożegnanie John.
-Pa
Za chwilę nie było nikogo w salonie, bo zebrali się do domu.
-To idziemy trochę po grzeszyć kochanie?
-Nie mam ochoty.
-No weź.
-No dobrze, ale teraz zakładasz dwie prezerwatywy.
-Dobra-powiedział z sarkazmem.
-I tak wzięłam tabletki antykoncepcyjne-zaśmiałam się.
-Nie chcesz mieć drugiego dziecka?!
-Prawie nie radzę sobie z jednym dzieckiem, a ty chcesz mi zrobić kolejne?!
-Tak.
-Za karę zero seksu do końca miesiąca.
-CO?!
-To.
-Przepraszam i dobra założę te dwie prezerwatywy.
-To możemy tylko muszę uśpić Ethana.
-Mama-usłyszałam jednak nie wiedziałam kto to mówi.
-Mama-spojrzałam na Ethana.
-Niall-wołałam.
-Tak kotku?
-Ethan mówi!
-Wezmę kamerę.
-Mama-powtarzał Ethan.
-Ooooooo kocham cię synku-podniosłam go na recę.
-Dlaczego nie mówi tata?
-A co ty myślisz, że jak go odwiedzasz raz w tygodniu to się nauczy?
-No nie-przytulił się do mnie i Ethana.
-Kocham was-dodałam.
-Mama-powtarzał mały Ethan, a my się śmialiśmy.
-Dobra mały trzeba spać.
Ku mojemu zdziwieniu dziś nie musiałam mu czytać aż tylu książeczek.
-Kotku idę do ciebie.
-Dobra.
Siadłam na nim okrakiem i zaczęło się najpierw całowałam go po ustach jednak uznał, że on chcę się mną zająć i zdjął mi przewiewną koszulkę i zaczął całować w pobliżu piersi schodząc niżej nagle usłyszałam dźwięk przerywanej tkaniny oczywiście Niall popsuł mi stanik.
-Niall!?
-Przepraszam, ale dawno nie pragnąłem nikogo bardziej.
Zaczął ssać moje sutki i gryźć potem zaczął całować mnie po brzuchu, ale nie nacieszył się tym długo i zaczął ściągać mi spodnie.
-Na pewno chcesz?
-Jasne dla ciebie wszystko-zaśmiałam się łobuzersko.
Po czym szybkim ruchem zdjęłam mu spodnie i zauważyłam duże wybrzuszenie na bokserkach.
-Aż tak ci urósł?
-Chyba tak.
Zaraz również byłam w spodniach.
-Schudłaś?
-A co przeszkadza ci to?
-Nie, ale jak dużo schudłaś?
-Dużo, a co?
-Bo ostatnio jak na mnie leżałaś byłaś cięższa.
Zjeżdżał niżej językiem i nagłym ruchem zerwał ze mnie majtki i włożył we mnie dwa palce jęknęłam głośno martwiąc się, że obudzę Ethana.
-Nie bój się mam twardy sen, a chyba to mój syn.
-Ale ja nie mam twardego snu, a oczy ma po mnie.
-Dobra postaram się być delikatniejszy, a ty trzymaj się poduszki.
-Dobra.
I włożył trzeciego palca poruszał się we mnie szybko co przyprawiało u mnie dreszcze, gdy nagle je wyjął i wytarł się o chusteczkę.
-O matko dawno tego nie robiłam i zapomniałam, że to aż tak boli.
-Chodź przytulę cię-i przytulił mnie.
-Chodź dokończymy to co zaczęliśmy tylko teraz ja się zajmę tobą.
Wzięłam jego przyrodzenie do rąk i zaczęłam poruszać rękoma w górę i w dół nagle włożyłam go do ust i oblizywałam górę.
-Ale ty jesteś odważna.
-Trochę się zmieniłam.-zaśmiałam się łobuzersko.
-Teraz ja się tobą zajmę-zaśmiał się.
Zaczął mnie lizać w okolicach bioder schodząc niżej.
-Niall-krzyczałam z podniecenia.
Gdy nagle wszedł we mnie poczułam ból z początku poruszał się we mnie wolno, ale tempo się zmieniło ja poruszałam biodrami jak i on.
-Dochodzę-powiedziałam.
-Ja też.
I nagle nasze soki się zmieszały, ale Niall nie przestawał i nadal się we mnie poruszał.
-Niall !
-CO?!- powiedział tonem.
-Nie zabezpieczyłeś się!
-I co?
-A miałeś kłamczuchu i jak taki kłamca ma wychować dziecko?
-Jak ma się dużo pieniędzy to można.
-Wiesz co chyba zrywam z tobą te zaręczyny.
-A jeżeli zajdziesz drugi raz ze mną w ciążę?
-To usunę to dziecko.
-Przepraszam, że na ciebie podniosłem głos i za to, że się nie zabezpieczyłem.-przytuliłam się do niego. Po chwili wyszłam z pokoju w koszuli Nialla i poszłam się wymyć. Głowa mnie bolał po mocnym seksie i chwilę siedziałam w toalecie na podłodze.
-Nic ci nie jest-zapytał Niall.
Tyle zapamiętałam, gdyż zemdlałam i Niall musiał wyważyć drzwi. Obudziłam się w szpitalu przy mnie siedział Niall z Ethanem na kolanach.
-Mama-powiedział smutny Ethan.
-Co się stało?- zapytałam.
-Zasłabłaś-powiedział po czym do Sali wszedł lekarz z złą wiadomością.
-Niestety ma pani raka mózgu-powiedział lekarz.
-A złośliwy-spytałam.
-Na szczęście nie.
Spojrzałam na Nialla on płakał, a Ethan bawił się misiem bałam się, że Ethan zostanie bez matki kochałam jego ciemne brązowe oczy i blond włosy był w połowie po mnie i w połowie po Niallu po mnie był szczuplutki i miał brązowe oczy, a po Niallu miał blond włosy i dużo jadł.
-Kocham was.-powiedziałam osłabiona.
-Chciałem pani tez powiedzieć, że ma pani niedowagę.
-Mówiłem ci, że za mało ważysz.-wtrącił się Niall.
-Ja nie wiedziałam.
-Za tydzień będzie mieć pani usuwanego guza.
-Dobrze.
-Teraz niech pani teraz tylko odpoczywa.
-Dobra.
8 miesięcy później
Dari urodził się synek Larry, Julii córeczka Ellie a Karolinie również córeczka Jessi ja już byłam żoną Nialla. Ethan najpierw nauczył się biegać co wiąże się z mazaniem po ścianach, publicznych a potem mówić co wiąże się z wyciszaniem go w miejscach publicznych.
-Ethan chodź na obiadek-zawołałam małego.
-Już mamo.
-A ja to co?- zapytał Niall podnosząc Ethana.
-Dla ciebie nic nie ma.
-Jak to?!
-Żartowałam lubię się z tobą droczyć-zaśmiałam się.
-Mamo kupisz mi piłkę do nożnej?
-Tak kochanie.
-Ostatnio Ethan interesuje się piłką nożną jak go przekonałeś do tego sportu?- powiedziałam jak mały poszedł do swojego pokoju.
-Chodzę z nim na mecze.
-Dzięki może przekonasz go do biegania to może będzie mieć takie marzenia jak ja za nim zrobiłeś mi dziecko.
-Sama chciałaś mieć dziecko.
-Ja człowieku kto mnie namawiał całymi dniami i nocami na dziecko?!
-No na pewno nie ja!
-Sklerotyk.
-Ejjj mam tylko 23 lata.
-To chyba zbyt dużo?
-Nie skądże?
-Ty wież, że mi życie przyspieszyłeś przez dziecko?!
-Wiem.
-Pyskujesz.
-Nie.
-Tak.
-Dobra we wtorek jadę w trasę koncertową.
-Co?!
-Niestety będę musiał na jakiś czas wyjechać-powiedział niezadowolony.
-Szkoda, a będziesz na urodzinach Ethana?
-No wiesz kotku-powiedział skulony.
-Czyli nie będziesz?
-Niestety.-powiedział i co się okazało całą rozmowę podsłuchiwał Ethan.
-Ale jak to tato-powiedział.
-Przykro mi synku- podniósł go.
-Ale dlaczego tato?
-Żeby zarobić pieniążki na prezent dla ciebie.
-Kocham cię-przytulił się do niego i wyglądali tak słodko.
-Harry też zostawia Darię na ten czas?
-Tak jak Louis i ja.
-Szkoda.
-A może tak powtórzymy akcję z przed 8 miesięcy?
-Na pamiątkę na wyjazd-zaśmiałam się.
-Tak.
-Dobra tylko jak Ethan pójdzie spać.
-Dobra.
22 godzina
Poszłam do sypialni i zauważyłam Nialla na łóżku z różami i szampanem kochałam tego głupka on jeszcze nie wiedział o moim nowym tatuażu a właściwie napisie „Do not complain that you hale when you hale a uphill climb to the top” (Nie narzekaj że masz pod górę skoro zamierzasz na szczyt) ale się już połapał że go mam bo rozebrałam się do naga i że byłam zmęczona chciał to zrobić szybko więc zaczął całować usta schodząc niżej dotarł do brzucha wsadził do mojego ciała trzy palce poruszał się trochę wyjął wytarł je i wszedł we mnie oczywiście nie obyło się bez jęków.
-Nie boli cię kochanie?
-Trochę.
-Spróbuję wolniej-powiedział łobuziarsko.
-Oooo skąd ja znam to powiedzenie-i zaczął ruchy robić tak szybkie, że nasze płyny się wymieszały i już nie chciałam dalej kończyć i poszłam się umyć.
-Pierwszy raz zmęczyłem się po seksie z tobą-powiedział Niall.
-To ja jestem niby taka słaba?!
-Nie!
-To co?
-Po prostu tak mówię.
-Nie bój się nie namówisz mnie tak do dokończenia tego, co zaczęłam.
-A szkoda.
-Dla ciebie tak, ale popatrz za siebie.
-Dlaczego jeszcze nie śpisz?!
-Niall nie krzycz na niego!
-Będę krzyczał na niego ile tylko chcę!
-Nie nie będziesz na niego krzyczał, bo dziś będę spać w hotelu!
-Nigdzie nie idziesz!
-Nie zabronisz mi niczego!
-A jednak mogłam spodziewać się tego po tobie żeniąc się!
-Czego niby!?
-Spotkamy się w sądzie!
-NIE-popchnął mnie na róg łóżka i rozbiłam sobie głowę, od razu wstałam z łzami w oczach wzięłam Ethana na ręce i wzięłam portfel oraz kluczyki.
-Radziłabym ci uważać rano idę na policję!
-Nigdzie nie pójdziesz!- chwycił mnie za ramię i znów leżałam na podłodze.
-Może mnie skrzywdzisz, ale mojego dziecka znieważysz się!- mówiłam wstawiając.
-Dziecko nic nie zawiniło!- uderzył mnie jeszcze raz za sobą miałam lustro, gdy zobaczyłam swoją twarz widziałam tylko krew szybko przetarłam się w pościel i wybiegłam z domu z Ethanem i pojechałam do najbliższego hotelu. Zameldowałam się i próbowałam zszyć sobie rany nitką jednak pogorszyłam sprawę i trafiłam do szpitala.
-O matko boska co się pani stało-dopytywała mnie pielęgniarka.
-Spadłam z schodów-skłamałam.
-Niech pani nie kłamie kto pani to zrobił?
-eeeee……mówię pani upadłam.
-Wiem, że ktoś z rodziny.
-Dobrze mąż mi to zrobił-powiedziałam, po czym ona wyszła z pokoju.
15 minut później do Sali weszli policjanci.
-Złoży pani zeznania jak to było?
Bo my się kochaliśmy i po tym jak się myłam do toalety wszedł mąż i chciał dokończyć to co zaczął, ale przy dziecku chyba tego nie mógł zrobić i zaczął krzyczeć na Ethana, a ja go broniłam i tak zaczęła się nasza kłótnia przewrócił mnie trzy razy na próg łóżka i tak rozcięłam sobie w kilku miejscach twarz.
-Będzie to użyte do sprawy dziękujemy-wyszli i zaczęłam rozmyślać nad tym, co zrobiłam ja i on bałam się, że to będzie prześladować mnie do końca życia.
-Proszę pani-zawołałam.
-Tak.
-Czy mogłaby pani przynieść mojego synka?
-Dobrze.
-Mamo, co ci się stało?- Zapytał niewinnie.
-Nic synku-pocieszałam małego.
-Kocham cię mamusiu –powiedział i wtedy zrozumiałam dlaczego wydałam Nialla dla dobra Ethana.
-Proszę pani czy mogłabym już jechać do hotelu?’
-Tak tylko musi pani czasem tu wpajść na obserwacje.
-Dobrze.                          
5 dni później
Okazało, że Nialla nie aresztowali ja bałam się nadal o Ethana i wyjechałam do kraju, gdzie One direction nie przyjeżdża, a mianowicie do Polski do ojczystego kraju z którego jako młoda dziewczyna chciałam uciec rodzice byli zdziwieni, ale nie mogli swojej córki wyrzucić za drzwi kochali mnie taką jaką byłam w środku a nie jak teraz wyglądała moja twarz.
-Dziecko kto ci to zrobił?!- zapytała mama po ujrzeniu mojej twarzy.
-Niall-wyszeptałam.
-CO?!Ten chłopak?!
-Tak
-Chodź dziecko nie będę cię trzymać w drzwiach.
-Będę mogła spać z Ethanem w moim pokoju?
-Tak
-Mamo, gdzie tata-zapytał Ethan.
-Nie sądzę, że go jeszcze kiedyś zobaczysz.
-Ale dlaczego?
-Bo trochę się z tatusiem pokłóciliśmy.
-A dasz mi piłkę od niego?
-Piłeczka się popsuła kupię ci nową.-skłamałam.
-Dobrze.
-Chodź musisz się dobrze wyspać, bo jutro masz trening.             
Ethan zasnął bardzo szybko tak jak ja chwilowo byliśmy szczęśliwi, ale jutrzejsza wiadomość miała pokazać wytrwałość naszego związku z Niallem.
Wstałam wcześnie rano żeby zrobić Etanowi i rodzicą śniadanie nie trwało to długo bo zadzwonił do mnie Harry on był jedyny zaufany mi z 1D.
-Zuzia musisz szybko przyjechać do Londynu!- Krzyczał do telefonu.
-Dlaczego?!- pytałam, ale nie uzyskałam na to odpowiedzi.
Oczywiście musiałam tam jechać na za jutrz byłam w Londynie wzięłam ze sobą Ethana bo nie chciałam męczyć rodziców.
Zadzwoniłam do Harrego.
-Gdzie jesteś? Miałeś być na lotnisku.
-Stoję za tobą.
-Aha-rozłączyłam się.
-Co się stało?
-Chodź pociągnął mnie do samochodu.
-Harry nie tak szybko bo Ethan się zgubi.
-Przeciesz idzie przed nami.
-Dobra,dobra.
30 minut później
-Dlaczego jesteśmy jesteśmy szpitalu-spytałam.
-Zobaczysz-powiedział załamanym głosem wcześniej widziałam, że nie jest mu do śmiechu.
Weszliśmy do sali, gdy zobaczyłam Nialla wyszłam na korytarz nie chciałam już na niego nigdy więcej patrzyć.
-Zuzia wróć! Nic nie rozumiesz!- krzyczał Zayn.
-Rozumiem tyle, że chciał mnie zabić i mojego synka!
-Nie chciał!
-To po co mi to robił?!- wskazywałam szwy na czole.
-Nic nie rozumiesz!!!- krzyczał, a jak się odwróciłam pocałował mnie w usta.
-ZAYN!!!- oburzyłam się.
-Co?
-Najpierw zmuszasz mnie do Nialla, a potem do siebie!?
-Chciałem, żebyś się zatrzymała.
-I po co to wszystko?
-Bo Niall nie zrobił ci tego specjalnie.
-To jak można zmasakrować twarz nie specjalnie?!
-Psychofanki go namówiły do zabicia Ethana pobicia ciebie i rozwodu tyle, że on tego nie zrobił i porwały go i pocięły po rękach nogach i żądały okupu.
-Aaaallleee…-nie wytrzymałam i pobiegłam do toalety bez Ethana.
Na podłodze znalazłam żyletkę patrzyłam i rozmyślałam, że to ja wszystko zaczęłam wymieniałam punkty w nieskończoność.
  1. Gdyby nie ja Niall nie odwołałby trasy.
  2. Nie byłby ojcem w wieku 23 lat.
  3. Mógłby więcej imprezowa.
  4. Nie miałby ograniczeń.
  5. Nie wydawałby tyle pieniędzy na Ethana.
  6. Nie byłby mężem.
  7. Kochałby inną ładniejszą dziewczynę.
  8. Nie byłby teraz w śpiączce.
  9. Nie umierałby teraz.
  10. Zarabiałby więcej, gdyby nie dziecko.
  11. Miałby więcej czasu dla chłopaków.
  12. Miałby więcej czasu na pisanie nowych utworów.
  13. Lou by się nie czepiał dlaczego zrobił dziecko.
Rozmyślałam tak jeszcze chwile i mocno przesunęłam żyletką po nadgarstku bolało jak cholera jednak zamykały mi się oczy i nie widziałam już nic więcej niż jakąś osobę która do mnie podchodziła. Pochłonęła mnie czarna otchłań bałam się, gdy myślałam o Niallu i Etanie ciepło mi się robiło kochałam ich tak jak Blamkę moją kochaną prawdziwą siostrę, która zawsze pocieszała mnie.  Modliłam się w myślach o to, żeby wstać bałam się wszystkiego.  Nagle się obudziłam co się okazało byłam w śpiączce od roku Niall żył, a ja nie potrzebnie się wtedy cięłam. Lekarze nie dawali mi żadnych szans na przeżycie, ale ja się obudziłam.
-Dobrze się pani czuje?- pytali i byli wstrząśnięci tym, że ja przeżyłam.
-Będzie lepiej jak zadzwonicie po mojego męża.
-Już się robi-powiedział jeden.
-Niall?
-Tak kochanie.
-Dlaczego mi nie mówiłeś, że one cię zmuszały do tych rzeczy?- Powiedziałam osłabiona.
-Bo nie chciałem cię dręczyć takimi drobiazgami.
-Niall mogłeś powiedzieć.
-Na początku naszego związku mówiłem, że będzie on szalony.
-Kocham ciebie i Ethana.
-Ja ciebie też i oczywiście jego też.
-Przyprowadzisz go do mnie?
-Jasne tylko nie jestem pewny tego, że nasz pozna bo on był w rodzinie zastępczej bo byliśmy w śpiączce ja obudziłem się dwa tygodnie temu, a ty teraz.
-Cholera jasna!- krzyczałam i zarazem płakałam.
-To nie twoja wina.
-Nie moja?! To ja wszystko to zaczęłam to ja zawiniłam to moja wina, że się ciełam to ja wszystko zrobiłam!- krzyczałam i zarazem płakałam.
-To nie ty to ja zrobiłem ci dziecko namieszałem w nim i zepsułem.
-To my to wszystko popsuliśmy.
-Co się stało z chłopakami?
-Nie wyjechali w trasę bo nie chcieli mnie zamienić na innego.
-Gdybym nie weszła do twojego życia z brudnymi butami zaczynałbyś już dry\ugą trasę koncertową.
-Ale moje życie byłoby nudne jak flaki z olejem.
-Ale przeciesz miąłbyś je.
-Nie wiem czy ci mówiłem.
-Co.
-Byłaś w ciąży podczas podcinania żył.
-Że co?!
-Nie wiedziałaś?
-Nie.
-Musieli usunąć to dziecko bo zagrażało twojemu życiu.
-Co?!- zaczęłam szlochać i odwróciłam się na druga stronę łóżka.
-Nie martw się.
-Jak mam się nie martwić jeżeli zabiłam dziecko?!
-To nie twoja wina.
-A czyja?!
-Moja ja ci zrobiłem to dziecko.
-Wyjdź musze się wypłakać.
-Nie rób głupstw wrócę za dwa dni musze znaleźć rodzinę zastępczą Ethana.
-Dobrze-mówiłam ze łzami w oczach.
Zabiłam dziecko, a Niall o tym wiedział i nie zostawił mnie kochałam go za to, że był taki pomocny i wspierał mnie w każdych kryzysach w naszym wspólnym życiu.
2 dni później
Nadal spałam, a Niall siedział przy moim łóżku był smutny o czym się przekonałam jak spałam.
-Zuzia wiesz co Ethana będziemy mogli odzyskać.
-To super!
-Ale za pół roku jak ty dojdziesz do siebie oraz ja bo czeka nas mnóstwo dni rehabilitacji.
-Niall nie obraź się, ale ja chcę rozwodu.
-Dlaczego?!
-Bo ja nie chcę, żeby twoje fanki mnie hejtowały na facebooku i twitterze oraz nie chcę być śledzona na każdym kroku. Nie myśl, że jestem samolubna, bo ja chcę dobra Ethana.
-Rozumiem to,ale będę mógł spotykać się z Ethanem?
-Jasne jesteś jego ojcem.
-Dziękuję-przytulił mnie.
-Nie gniewasz się za to, że mogliśmy mieć drugie dziecko.
-Kochanie najważniejsze jest teraz twoje zdrowie i odzyskanie Ethana, a ty nawet nie wiedziałaś o ciąży.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
-Niall wiesz, że ja nie chcę rozwodu tylko dla alimentów.
-Wiem.
-To proszę masz nie wierzyć różnego rodzaju gazetom.
-Ufam tylko tobie.
Pół roku później
Dni rehabilitacji opłaciły się teraz nie chodziłam o kulach. Nie mogłam doczekać się zobaczenia mojego synka prawie dwa lata rozłąki to bardzo dużo nie tylko ja nie mogłam się doczekać Niall nie wytrzymywał w jednym miejscu.
-Niall, bo zjedziesz z drogi.
-Będzie szybciej.
-Przecież obok tej drogi jest wąwóz.
-To będzie szybciej.
-Nie mamy tylu żyć jak w kreskówkach.
-A szkoda.
-Niall?!
-Co? Moim marzeniem od początku jak cię poznałem było spłodzenie z tobąprzynajmniej dwójkę dzieci i …-nie dokończył.
-Na dzieci mamy jeszcze czas.
-Iii…
-Dobra nie będę przerywała.
-I żyć z tobą do końca życia.
-A moim marzeniem było mieć rodzinę zwykłą i kochaną.
-Ze mną masz pełną emocji.
-Ty moje marzenia popsułeś i teraz wiem jak tworzyć czadową rodzinkę.
-Czasem myślę, dlaczego nie poznałem cię w innych okolicznościach niż sklep.
-Ja tez tak czasem myślę, ale …-nie dokończyłam.
-Jesteśmy na miejscu nasz mały synek!
-Niall on ma już prawie cztery lata.
Gdy zapukałam do drzwi byłam strasznie przerażona tym kto otworzy, jednak moje obawy przeminęły, gdy otworzyła trzydziestoletnia kobieta.
-Dzień dobry-powiedziałam razem z Niallem.
-Dzień dobry-odpowiedziała na nasze przywitanie.
Zaniemówiłam, gdy zza jej pleców wychylił się mały chłopiec.
-Państwo przyjechaliście po synka?
-Tak, ja jestem Zuzia- przedstawiłam się.
-A ja Niall.
-Ja jestem Kasia-przedstawiła się, po czym okazało się, że to polka mieszkająca w Anglii.
-Mogę zobaczyć swojego synka?- zapytałam przy kawie.
-Tak proszę-odpowiedziała.
-Ja idę z tobą.
-Przecież jesteś jego ojcem.
Gdy weszliśmy do pokoju Ethan kopał piłkę o ścianę.
-Ethan- powiedziałam.
-Mama!!!
-A ja? Też chcę tulska.
-Tata!!!
-Nikt ci nie mówił, że się obudziliśmy z śpiączki?- zapytałam ciekawska.
-Coś tam mówili, ale za moimi plecami, żebym nie robił sobie nadzieji.
-Tęskniłem-wyszeptał.
-Nigdy cię już nie opuścimy-wyszeptałam z Niallem.
-Wiem bo wam nie pozwolę,
-Kochamy cię za to –powiedziałam w imieniu Nialla.
-Wiem, myślisz, że jestem głupi?
-Nie, jak na małego brzdąca jesteś bardzo mądry.
-Podbiję świat!
-Chyba sobie żartujesz-pouczałam go.
-Skądże.
-Ale jakbyś miał podbijać świat opuściłbyś nas.
-To za dwadzieścia lat podbiję świat.
-Dobra wtedy może już nas nie być podkreślam słowo może.
-Obyście żyli sto lat, a nie sto lat to za mało dwieście lat!
-To też za mało-tupałam nogą.
-To żyjcie w nieskończoność.
-To nam pasuje.
-Tak-odezwał się Niall.
-To jedziemy?
-Tak!- krzyknął Ethan.
-Już już, przecież wiem, że się stęskniłeś.
 -To chodźmy-pospieszał nas Niall.
Nawet się nie spojrzałam, a Ethan był przy drzwiach samochodu.
-Ja kieruję!- krzyknęłam i już byłam przy drzwiach, a Niallowi zostało siedzenie z tyłu.
-To co na co dzień tu robiłeś?- zapytał Niall.
-Poznałem nowych kolegów i codziennie mieliśmy wyścigi o cukierki.
-Dobra, a kto najszybciej z was biegał?- zapytałam.
-A zgadnij-teraz sprawdzał jak w niego wierzę. –Ty.-powiedziałam bez zastanowienia.
-Brawo mamo! Wygrywasz milion!
-A gdzie mam odebrać nagrodę?
-No ja nie wiem.
Oczami Nialla
Wszystko szło dobrze miałem piękną rodzinkę duży dom w Londynie i psa. Kochałem to
życie i nigdy bym go nie oddał nikomu.
-Ethan chcesz rodzeństwo?
-Tak, wszyscy moi koledzy mają brata lub siostrę.
-Niall?!- szturchała mnie Zuzia.
-Co? Chciałbym mieć córkę, a zwłaszcza o imieniu Julia.
-Niall?!
-Co?!
-Chodzi o to, że Ethan chcę brata, a nie siostrę.
-To było tak od razu.
-Co od razu jeżeli nie można było się wtrącać?
-Dobra, dobra ogółem za dziewięć miesięcy będziesz miał rodzeństwo.
-Kocham was.
-My ciebie też mały wariacie,
-Przecież wiem.
-Już jesteśmy na miejscu.-powiedziałem.
-Kiedy wy zdążyliście wybudować taki duży dom?
-Ja i mama musieliśmy dużo pracować, ale zobacz swój pokój.
Bez zawahania Ethan pobiegł do swojego pokoju.
-Ile tu piłek o matko bieżnia!
-Tak specjalnie, żebyś trenował.
-Tylko ja chciałbym trenować piłkę nożną.
-Dobrze będziesz trenował piłkę nożną i biegi.
-Kocham was.
-Mówiliśmy my ciebie też- tym razem ja powiedziałem za Zuzię i za mnie.
Oczami Zuzi
Wszystko szło po mojej myśli tylko rzeczywiście też tak jak Niall chciałam drugiego dziecka.
-Jak na dziecko jesteś bardzo wyszczekany- odezwał się Niall.
-Niall?!- szturchnęłam go.
-Co?!
-Jajco 1:0
-Gówno 1:1 remis
-Nie przy dziecku!
-Policzymy się,
-W łóżku?
-Skąd wiedziałaś?
-Znam twoje potrzeby.
-Jasne, to o czym myślę?
-O mnie w akcji.
-Czytasz mi w myślach- rozmarzył się.
-Niall bo zaraz skasuję ci tą pamięć.
-Żartujesz sobie?!
-Nie żartuję
-He he he nie zły żart.
-To nie jest żart!
-Dobra chcesz coś do jedzenia?
-Dziękuję proszę pana, którego nie znam i jeżeli się nie uspokoi to zadzwonię na policję.
-Trudne sprawy?
-Skąd wiedziałeś?
-Intuicja.
-Mamo ja tu ciągle jestem?!
-A mnie już tu nie ma…-uciekłam.
-A ja jestem, jestem…przy lodówce-on również uciekł.
-I z kim ja żyję?!
-Z nami-wychyliliśmy się zza drzwi.
-Debilami?
-Kto cię tego nauczył?
-Wy-powiedział Ethan.
-Ta jasne.
-Ważne, że was kocham.-powiedział.
-Jajco ważne ile razy w ciągu dnia można to powtarzać.-zaśmiał się Niall.
-Dobranoc-powiedziałam,pocałowałam Ethana w czoło i wyszłam z pokoju.
-Ja też chcę całusa.-powiedział Niall, gdy wyszliśmy z pokoju.
-Z tobą policzę się później.
-Fajnie to brzmi .
-Wiem.
-Że jestem w swoim pokoju nie świadczy o tym, że nic nie słyszę.-Wtrącił się Ethan.
-Dobra to my idziemy do salonu i masz nas nie podsłuchiwać.
-Nie podsłuchuję tylko tak głośno mówicie.
Nagle Niall podniósł mnie i pobiegł do naszej sypialni na końcu korytarza.
Oczami Ethana
Wujek Louis kazał mi zadzwonić po niego, kiedy tata podniesie mamę i zabierze do sypialni więc tak zrobiłem.
-Wujku tata tak zrobił.
-To za dziesięć minut będę.
10 minut później (oczami Zuzi)
Ktoś zadzwonił do drzwi i musiałam przerwać pieszczoty z Niallem szybko ubrałam jego koszulę i poszłam otworzyć drzwi.
-Cześć-przywitał się Louis.
-Hej po co przyjechałeś?
-Nie co tylko kogo.
-To po kogo przyjechałeś?
-Ethana.
-Dlaczego?
-Bo wy sobie barabaszkujecie.
-Kamery zamontowałeś?!
-Nie.
-Dobra wejdź nie będę cię trzymała w drzwiach.
-A jednak to zrobiłaś.
-Zaraz cię tak urządzę, że cię własna matka nie pozna.
-Dobra,dobra.
-Co ty taki przygnębiony?
-Karolina się wyprowadziła i chce ze mną skończyć.
-Dlaczego?!
-Nie wiem zostawiła tylko list.
-Odkąd ją znam to, żeby ją wkurzyć trzeba wywołać trzecią wojnę światową.
-Ale ja nie wiem o co jej chodziło.
-Daj ten list wiem jak ona pisze jak się boi lub jest wkurzona.
-Już się robi.
Po obejrzeniu listu stwierdziłam, że była czegoś wystraszona i trochę zdenerwowana.
-Ona się bała i była zdenerwowana.
-Najgorsze jest to, że zabrała małą.
-Myślę, że mogła wyjechać do Polski.
-Dlaczego tam?
-Bo ostatnio narzekała, że tu jest zimno i tęskni za rodziną.
-Pojedziesz ze mną?
-Dobra pokażę ci, gdzie ona mieszka.
-Dzięki i przepraszam za to, że mówiłem o tym jak Ethan wam popsuje życie.
-Nic się nie stało i tak dawno mnie to nie obchodzi.
-Ale ja to sobie uświadomiłem i wiem jak mogłaś źle się czuć.
Pół roku później
Karolina do Polski pojechała z powodu, że menadżer Lou kazał jej wyjechać
Bo niby truła życie chłopaków, oczywiście wszystko skończyło się dobrze.
Menadżer został zwolniony, a Karolina nadal mieszkała z Lou.
-Niall szybciej musisz jeszcze zabrać Ethana na trening!
-Ja już jestem gotowy-odezwał się Ethan.
-Niall szybciej-wołałam ponownie.
-Już tylko muszę założyć spodnie.
-To do tej pory tego niezrobiłeś?!
-Spałem.
-Niall?!
-Co?
-Miałeś się szykować.
-Zapomniałem.
-Sklerotyk.
-Odczep się.
-Mówię prawdę i pospiesz się bo Ethan się spóźni.
-Już, już nie musisz mnie pospieszać.
-Ale mam dla ciebie dobrą wiadomość.
-Jaką?
-Zobaczysz jak przyjedziesz.
-To szybko.
3 godziny później
-To co chciałaś powiedzieć-zapytał Niall.
-Zawołaj Ethana.
-Ethan chodź na dół.
-Dobrze.
Gdy wszyscy siedzieli przy stole powiedziałam.
-Jestem w ciąży.
Ku mojemu zdziwieniu Niall wybiegł z domu i krzyknął „Więcej mnie tu nie zobaczysz”.
Ja jedynie zadzwoniłam do Louisa, żeby popilnował Ethana i poszłam pomyśleć co zrobiłam źle. Gdy siedziałam na ławce w parku przypominało mi się jak spędzałam tu z Niallem czas podczas pierwszej ciąży. To było okropne uczucie, bo zawsze na tej ławeczce siedziałam z Niallem, a najgorsze było, że nie wiedziałam, o co w ogóle się na mnie obraził.
Gdy nagle przyszedł sms od Nialla „Ty dziwko jestem bezpłodny nie możesz mieć ze mną dziecka zdradziłaś mnie!” Do domu wróciłam zapłakana, a Louis się dziwił, bo nigdy mnie takiej nie widział.
-Zuzia, co się stało?
-Nic-szlochałam.
-Widzę, że coś ci leży na sercu.
-Gówno leży na sercu!
-Usiądź zrobię kawy to powiesz mi co się stało.
6 minut później
Trochę się uspokoiłam, ale nadal nie docierało do mnie to, że mogłam zdradzić Nialla.
-Bo o to chodzi, że jestem w ciąży…
-To super! Gratulacje.
-Ale nie z Niallem- znów się rozpłakałam.
-A, z kim?
-Nie wiem z nikim nie spałam oprócz Nialla.
-To nie rozumiem.
-Bo on jest bezpłodny i oskarża mnie o zdradę.
-Ale ty go nie zdradziłaś?
-Tak.
-O matko.
-Gdybym wiedziała, że taka sytuacja nastąpi w moim życiu, nie zadawałabym się z Niallem.
-Nie mów tak.
-Dlaczego?! On mi nie potrafi zaufać.
-Ale on nadal na pewno cię kocha.
-Po niby zdradzie?
-Tak.
-A jak ja mam się czuć jak codziennie cały facebook i twitter jest zapełniony jego zdjęciami z
fankami i nie mam pewności czy mnie nie zdradza?!- znów płakałam.

Oczami Nialla

Poszedłem do jakiegoś baru, żeby tylko się upić i wrócić do domu bez świadomości, że ta sukmanie zdradziła. Tylko cały mój plan spieprzyło paparazzi. Przecież w show biznesie byłem uznawany za dobrego ojca i męża.
 
2 tygodnie później (oczami Zuzi)

Postanowiłam usunąć to niczyje dziecko, ale i tak miałam to siebie żal za to, co zrobiłam Niallowi teraz całą winę zwalałam na siebie. Termin u ginekologa miałam za tydzień więc sporo czasu na przemyślenia.
-Ethan wstawaj jedziemy do przedszkola!- zapomniałam jeszcze dodać, że go zapisałam do przedszkola.
-Już się ubieram.
-Dobra szybciej, bo spóźnię się do pracy, a ty do przedszkola.-miałam szczęście bo przedszkole było obok przychodni weterynaryjnej więc mogłam w, każdej chwili odebrać Ethana.
-Już jestem gotowy.
-Dobra to chodź do samochodu.
10 minut później
Byłam już w pracy, a Ethan Etan przedszkolu cieszyłam się z tego, że miał kolegów i koleżanki, bo ja w przedszkolu byłam nazywana czarną owcą w białym stadzie potem pierwszą koleżankę poznałam w pierwszej klasie to było, wnerwiające bo rodzice specjalnie mnie przepisali do innej szkoły najpierw byłam buntownicza bo bałam się, że znów będzie tak jak w przedszkolu, że nie będę mieć koleżanek jednak znalazłam ich tam sporo. To było za mało myśleli, że jak znajdę więcej koleżanek to nie będą musieli się mną zajmować owszem tak myśleli mama dostała posadę jako dyrektorka tata miał już najwyższą posadę, jaką mógł w swojej pracy jako sekretarz województwa. I zazdrościłam koleżanką, których rodzice mieli słabszą pracę, bo mogli zajmować się swoimi dziećmi ile tylko chcieli. Z tego powodu chciałam, żeby mnie w końcu wreszcie zauważyli próbowałam się zabić na różne sposoby udusić, otruć przedawkowanie różnych antybiotyków i leków, a nawet ciąć nic mi nie wychodziło byłam życiowym nieudacznikiem ciamajdą idiotką. Cała rodzina mówiła, że jestem nieudacznikiem. Całe jedenaście godzin zajęło mi przemyślenie nad przeszłością.

1 tydzień później

Usunęłam dziecko chciałam zapomnieć o Niallu i przeszłości chciałam udawać, że Ethan był dzieckiem nikogo, ale Niall nie dał mi zapomnieć.
„Spotkajmy się w parku o 16:00”-napisał Niall.

Godzina 16:00

-Czego chciałeś?
-Chciałem cię przeprosić.
-Za co?
-Bo lekarz pomylił się wynikami testu.
-Ty ty ty ty …-nie dokończyłam, bo się rozpłakałam.
-Co się stało kotku?
-Po pierwsze nie jestem twoim kotkiem!
-A po drugie?
-Usunęłam dziecko!
-Kurwa mać zabije lekarza.
-Niall ja nie wrócę do ciebie.
-Dlaczego?
-A jeszcze jedno ja będę dziękować temu lekarzowi, bo uświadomił mi, że ty w ogóle mi nie ufasz.
-Ale ja ci ufam.
-To, dlaczego mnie osądzasz o zdradę bez podstaw?
-Eeee…
-Nie, Niall tak dalej nie będzie i nie dzwoń, bo zmieniam numer telefonu.
-A alimenty?
-Nie są mi potrzebne, bo mam pieniądze na utrzymanie.
-A Ethan.
-Ethana będziesz mógł odwiedzać tylko wtedy, kiedy do ciebie zadzwonię i mnie nie będzie w domu.
-Ale ja teraz wiem, na czym polega zaufanie.
-Teraz jest za późno i ty i tak nie wiesz, co to jest zaufanie, zaufanie to przykład mnie przecież codziennie na portalach społecznościowych piszą, że mnie zdradzasz i ja z tego afery nie robię, a ty to co?!
-Przepraszam!- wołał jak już szłam w stronę samochodu.
-Przeprosiny tej sprawy już nigdy nie złagodzą.

Oczami Nialla.

Cholera, co ja narobiłem zepsułem więzi między mną, a Zuzią. Ograniczyłem widywanie się z Ethanem i jeszcze Zuzia usunęła moje dziecko, ale to nie jest jej wina przecież ona nie wiedziała, co się wydarzy i jeszcze ją osądzałem o zdradę, której nie było. Teraz bym chętnie się zabił, ale nie mogę, bo nie chcę żeby Ethan żył z świadomością, że jego ojciec nie żyje.
Kurwa, co ja zrobiłem?!



Dzięki wielki wiernym czytelnikom jest nas około 230 osób sory za błędy. A i w pewnym momencie piszę o swoim prawdziwym życiu. Lajkujcie moją stronkę na fb (Jest 1D jest impreza)mają na zdjęciu czarne kostiumy lub kombinezony XD. Czytajcie dalej przygody Nialla i Zuzy.









piątek, 1 marca 2013

one direction cz.13


-Dobrze mamusiu-powiedział pijany Zayn.
-Tutaj dzisiaj śpisz.
-Dobrze,ale dlaczego nie u ciebie-zaczął się do mnie w dziwny sposób zbliżać,a ja się oddalając przewróciłam o zabawkę Ethana.
-No chodź Niall nie musi się o niczym dowiedzieć.
-NIE
-Tak pójdziesz ze mną do łóżka!- Krzyczał.
-Nie- próbowałam się wyrwać, lecz mi się nie udawało, bo Zayn był bardzo silny.
Jednak zaraz ponowiłam próbę,gdy zaczął mnie zdejmować spodnie i tym razem mi się udało szybko wyrwałam mu spodnie i naplułam do oczu zaraz byłam na dworze z Ethanem.
Zadzwoniłam do Nialla.
-Cześć-powiedziałam zdyszana.
-Cześć, dlaczego dzwonisz tak późno?
-Proszę przyjedź do parku.
-Dobrze zaraz będę.
Rozłączyłam się,po czym zaczęłam uspokajać płaczącego Ethana.
10minut później
-Część, co się stało-zapytał.
-Nic-powiedziałam zapłakana, a on  mnie przytulił.
-Proszę powiedz.
-Ale się nie denerwuj.
-Dobrze.
-Zayn był bardzo pijany i próbował się ze mną przespać.
-Co już ja zabiję tego bydlaka!
-Nie nie Niall!
-Ty tu nie masz nic do gadania.
-Ale ja cię kocham i nie chcę, żeby moje dziecko odwiedzało cię w więzieniu.
-Dobra wsiadaj do samochodu to się wyśpisz.
Za 10 minut byłam w hotelu ,gdzie nocował Niall.
-Tylko jeden problem.
-Tak
-Nie ma łóżeczka dla Ethana.
-Będzie spał z nami w łóżku.
-Dobra tylko go nie przygnieć.
-Dobrze kotku.
Po chwili byłam w łóżku, a obok mnie Niall.
-Kocham cię-powiedział.
-Ja ciebie też.
I zasnęliśmy wtuleni w siebie, a Ethan w środku wiedziałam jak usnęliśmy bo Lou podczas snu zrobił nam zdjęcie i wstawił na twittera, jednak zaraz usunął bo najfajniejszych gróźb nie było i Lou tłumaczył się, że to jakiś podrobiony Niall.
Gdy się obudziłam słyszałam kłótnie Zayna i Nialla od razu boszłam na pole bitwy.
-SPOKÓJ!-krzyczałam.
-Ale…-Nie dokończył Niall.
-Jakie ale!?
-Nie ma ale.
-Zayn był pijany i powinien chodzić na terapie bo zawsze, gdy go widzę jest pijany, a ty Niall nie musisz się tak o mnie martwić umiem o siebie zadbać.
-Dobra.-powiedział Niall.
-Ok-dodał Zayn.
-Dla twojej wiadomości Zayn nie wymkniesz się od terapii bo Daria ma taką pracę, ż pomaga walczyć z nałogami.
Mina Zayna była taka O_o.
-A Niall masz ograniczenie do odwiedzania mnie wtedy, gdy zadzwonię lub po długim czasie nie odwiedzania.
-Dobrze.
-Widzisz dziecko ci w niczym nie pomaga bo mniej będziesz mnie odwiedzał.
-Ale dziecko nie przeszkadza mi w kochaniu ciebie.
-Dobra ja jadę do domu i mam nadzieję, że Zayn nie nabałaganiłeś.
-Nie.
-Dobra pa.
15 minut później byłam w domu.
Nakarmiłam Ethana i położyłam go spać.

Koniec cz.13

one direction cz.12


-To co zrobił?
-Przyszedł.
-Aha i coś ci dał?
-Tak ,róże.
-A ładne.
-No są przepiękne!
-Aha a wybaczysz mu?
-Do jutra się zastanowię.
I tak zakończyła się nasza rozmowa.
-Zuza- zapytał Niall.
-Tak
-Pójdziesz ze mną na imprezę jutro?
-Ok.
-Ale zatańczysz ze mną ze dwa razy?
-Dobra dwa razy i nic więcej.
-Ok to o 16 przyjadę po ciebie.
-Ok.
-To ja już będę leciał.
-Ok.
W nocy nie mogłam spać ,gdyż psiaki ciągle szczekały ,a ja oglądałam wcześniejszego dnia horror i zadzwoniłam do Nialla.
-Niall przyjedziesz?
-Jasne dla ciebie wszystko.
-Kocham cię.
-Ja też za piętnaście minut będę.
-Dobrze.
Tak jak mówił za piętnaście był.
-Cześć słońce.
-Cześć.
-To gdzie mam spać?
-Ze mną ,a gdzie.
-Nie jest Ok- powiedział szczęśliwy.
-To chodź.
Na rozkaz Niall usnął przy mnie, usnęliśmy w tym samym czasie.
Gdy się obudziłam czułam piękny zapach z kuchni.
-Niall?!
-Tak.
-Nie musiałeś.
-Może i nie ,ale zrobiłem dla ciebie.
-Dziękuję ,ale zaraz idę do pracy.
-Aha.
-Dobra spróbuję coś zjeść na szybko.
-Ok.
-To ja pójdę się wymyć.
-Ok.
Gdy zjadłam poszłam do pracy. Co się okazało dostałam prace bo do tej chwili miałam staż.
Zadzwoniłam do Nialla.
-Cześć kotku.
-Hej.
-Po co dzwonisz?
-Urządzimy imprezę?
-Z jakiej okazji?
-Dostałam jakby awans już nie mam stażu bo przerosłam mistrza- zaśmiałam się.
-Dobra ,ale u mnie.
-Ok.
-To o której?
-No nie wiem może o 19.
-Tylko kup jedzenie.
-Ok.
Rozłączyliśmy się. Od razu zaczęłam się ubierać bo za dwie godziny miałam być na miejscu.
Ubrałam się w conversy ,białe rurki i koszule bez rękawów. I przyjechał po mnie Niall.
-Cześć ślicznotko.
-Hejka.
-Kupiłem dużo alkoholu i jedzenia.
-Ok.
-Przepraszam ,że musiałam odwołać dzisiejszą imprezę.
-Nic się nie stało teraz jesteś ze mną i jest ok.
-Dzięki.
Gdy dojechaliśmy była godzina 19:25 i dom był cały pełny od ludzi zauważyłam też ,że Zayn był już spity. Nagle w tłumie zauważyłam Darie całującą się z Hanzą nieco się zdziwiłam ,ale potem zaczęłam tańczyć z Niallem wolnego ,jednak nie trwało to długo bo Liam zazdrościł i zaczął nam przerywać.
-Liam uspokój się!- krzyknął Niall ,a ja w tym czasie siadłam sobie na boku i przyglądałam się kłótni.
-Zuza tańczysz –zapytał Zayn.
-Dobra.
Tańczenie z Zaynem też nie trwało długo bo Niall to zauważył i teraz zaczął kłótnie z Zaynem ,a mi zostało przyglądanie się nagle dośadł się Lou.
-Zatańczysz?
-Nie!
-Dlaczego?
-Tańczyłam z Niallem i przerwał nam Liam i Niall zaczął krzyczeć na niego więc usiadłam ,a do tańca poprosił mnie Zayn i Niall też na niego się wściekł więc nie tańczę z nikim oprócz niego.
-Dobra to ile oni się tak kłócą?
-A która godzina?
-22
-O matko trzeba ich odciągnąć od siebie.
-Dobra to co robimy?
-Nie wiem ty masz głupie pomysły.
-Powiesz ,że masz dla Nialla niespodziankę na dworze.
-Ok tylko ,że ty powiesz ,że ja mam dla niego niespodziankę.
-Dobrze.
Ten plan wypalił bo po chwili Niall był na dworze.
-To co to za niespodzianka?
-Nie ma chcieliśmy z Lou żebyś nabrał się i przestał kłócić.
Nagle zaczął mnie namiętnie całować i nasza akcja przeniosła się do łóżka.
-Niall?!
-Tak?
-Nie masz zabezpieczenia!
-To mnie w tej chwili nie obchodzi wystarczy ,że cię kocham.
-Niech ci będzie.
Zrobiliśmy to. Jednak tydzień później nie czułam się najlepiej.
-Niall?
-Tak.
-Pojedziesz do apteki po dwa testy ciążowe?
-Jasne- powiedział szczęśliwy.
Przyjechał 15 minut później i szybko wzięłam testy i poszłam do toalety.
A Niall czekał te kolejne 15 minut pod toaletą.
-Niall?
-Tak.
-Kochasz mnie?
-Jasne.
-To popatrz na wynik.
-No jesteś w ciąży!!!
-Dobra to jeszcze nie koniec świata końcu mam 21 lat ,a ty 22.
-EEEEEEEEEJJJJJJJJJJJJJJJJ…………………ZZZZZZZZZZZZZZZUUUUUUUUUUUUUUUUZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZAAAAAAAAAAAAAAAAAAA JEST W CIĄŻY-Krzyczał na cały dom Niall.
-CO?!- zawołali wszyscy chłopcy naraz.
-To.
-Niall to ci życie zrujnuje!
W tym momencie pobiegłam do domu bo nie chciałam Niallowi życia rujnować.
Gdy wróciłam do domu zaczęłam się pakować i kupiłam bilet do Polski kolejnego dnia byłam w rodzinnym domu.
-Hej córeczko po co wróciłaś?
-Bbboo jestem w ciąży.
-Wiesz ,że Johnowi urodził się synek ,którym właśnie się zajmuję?
-Nie wiedziałam pomogę ci.
-Dobrze córeczko.
-Przygotuję ci pokuj ,a ty zajmij się Justinem.
-Dobrze daj tego malucha.
Justin był bardzo słodki miał brązowe oczy i czarne włoski. W tym czasie gdy nie pracowałam wziełam urlop bo szukałam nowego mieszkania gdzie są dwa pokoje jeden dla mnie i dla dziecka oczywiście szukałam w Anglii i jak najbliżej Londynu znalazłam doskonałe i zadzwoniłam.
-Dzień dobry Czy mieszkanie nadal jest do wynajęcia?
-Tak.
-A kiedy by można było się wprowadzić?
-Za dwa dni może być?
-Dobrze.
I tak zakończyła się nasza rozmowa mieszkanie było duże i takie jak na zdjęciach.
2 dwa miesiące później
Niall dowiedział się gdzie mieszkam i teraz stał przed moimi drzwiami.
-Zuzka otwórz chcę ci coś powiedzieć.
-Nie nie będę ci rujnowała życia.
-Wiesz jak chciałem dziecka.
-Ty może chcesz ,ale inni nie!
-Ci inni nie mają do tego słowa.
-Wynoś się!
-Nie będę tu czekał dopóki mnie nie wpuścisz.
-To będziesz tam nocował.
Jednak gdy była godzina 23 uległam i wpuściłam go do domu.
-Niall wstawaj.
-Co gdzie jak?
-Spałeś przed moimi drzwiami.
-Zuzia to mojego życia nie popsuje oni nie wyrażają do ciebie i do dziecka uczuć.
-Dobrze wybaczę ci ale śpisz na kanapie.
-Dobra.
Gdy rano się obudziłam zjadłam śniadanie i poszłam do pracy.
-Nie powinnaś chodzić do pracy.
-To ,że jestem z tobą w ciąży nie dyktujesz moim życiem.
-Dobra idź.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też i wrócę później bo mam próbę.
Gdy wyszłam z pracy była godzina 16:30.Potem poszłam do sklepu dziecięcego żeby zamówić rzeczy.
-Niall przyjedziesz do sklepu musimy kupić łóżeczko i różne zabawki dla dziecka. Jeszcze będę musiała iść na badania kontrolne.
-Dobrze.
Za pół godziny był w centrum handlowym.
-Hej łóżeczko już sobie upatrzyłam jasno brązowe i czarny wózek.
-Wierzę tobie ,że ładne.
-Tak i to jakie ładne.
Gdy wyszliśmy z sklepu i pojechaliśmy na badania okazało się ,że dziecko urodzi się zdrowe. Potem zadzwoniła do mnie Daria.
-Hej Zuza
-Hej
-Wybaczyłam mu.
-To wspaniale!
2 miesiące później
Moje życie było wspaniałe wszyscy wiedzieli o mojej ciąży John ożenił się z Julią ,która była matką dziecka z Niallem wybraliśmy imię dla naszego chłopca Ethana byłam już w piątym miesiącu ciąży. Jednak przyszła wiadomość miała mi trochę namieszać w życiu.
-Niall?
-Tak
-Pojedziemy do moich rodziców?
-Jasne
-To pakuj się.
Dzień później.
-Cześć mamo
-Cześć córciu.
-Dzień dobry.
-Chcecie kawy?
-Ja nie.
-Ja też nie.
-A gdzie Blamka?
-No widzisz słońce wiesz sama jaka była stara.
-Tak wiem i co gdzie jest-pytałam zagubiona.
-Zdechła.
-Ale-mówiłam drżącym oddechem.
W tej chwili kopnęło mnie też dziecko i pobiegłam zapłakana do pokoju.
-Moja moja psinka zdechła-mówiłam do siebie cichym szeptem.
-Zuzia cicho już-pocieszał mnie Niall.
-Byłam z nią od małej dziewczynki to był mój psiak może wyda ci się dziwne ,ale jej się jedynej zwierzałam i ją kochałam wiedziałam ,że taki moment końcu nastąpi ,ale chciałam żeby moje dziecko jeą jeszcze znało.
-Przykro mi miałem rybki ,które mi zdechły.
-Rybki to nie to samo co pies-szlochałam.
-Wyjść?
-Jak chcesz.
-Dobra zostanę.
Siedziałam tak na łóżku i oglądałam wspólne zdjęcia z Blamką i oczywiście słuchałam przy tym muzyki.
-Niall?
-Tak.
-Przyniesiesz mi wodę bo zaschło mi w gardle od płaczu.
W tym momencie do pokoju wbiegł Lucy i przypomniała mi się Blamka jak tak biegała w domu i czasem wpadała w okno.
-Coś się stało kochanie?
-Nie nic Lucy przypomina mi Blamkę.
-Powiedz jakie miłe i jakie nie miłe masz wspomnienia z Blamką.
-Miłe:
1.Zawsze potrafiła mnie roześmiać w dołku.
2.Spędzanie z nią czasu mnie relaksowało.
3.Wyobrażałam sobie ,że jest moją siostrą.
4.Budziła mnie do szkoły jak jeszcze nie wstałam.
5.Dawała mi dużo szczęścia.
6.Wspierała mnie.
A nie miłych nie ma.
-Taką przyjaciółkę też bym chciał.
-A kto nie –powiedziałam szlochając.
-Chodź cię przytulę.
-Dobrze-powiedziałam.
I tak minął pierwszy dzień.
-Zuzia zajmiesz się Justinem?- zapytała Julia ,gdyż jechała do pracy John już tam był dawno ,a mama poszła załatwiać jakieś sprawy w domu zostałam ja z Niallem i Justinem oraz tata.
-Jasne.
-Dobrze tam jest dla niego jedzenie ,a tam butelko na mleko.
-Ok.
-Zuzia?- zapytał Niall.
-Tak?
-Ty będziesz po nim sprzątać kupki i siusiu?
-Nie ty to zrobisz-roześmiałam się.
-Ok-powiedział zrezygnowany.
3 godziny później
-Zuza gdzie jest Justin?
-Miałeś go pilnować jak ja pojechałam do sklepu!
-No wiem.
-I ja mam mieć z tobą dziecko.
-Tak.
-No to jak mam mieć to znajdź Justina.
-Już.
-Gdzie był?
-W zlewie.
-Niall dzieci się nie myje w zlewie!
-Wiem.
-To skąd się tam znalazł?
-Nie wiem.
-Idź go wytrzyj.
-Dobra ,ale najpierw całus.
-Ok.
I się pocałowaliśmy.
-Dobrze idę go wymyć zanim przyjedzie Julia.
-To rusz się.
2 godziny później
-Cześć ,gdzie mój Justinek?- zapytała Julia.
-U góry z Niallem.
-Ok.
-Zuzia!!!
-Tak?
-Chodź tu szybko!
Po chwili byłam u góry.
-Weź aparat.
-No takiej okazji nie można ominąć.
Niall spał przy Justinie ,Niall wyglądał tak słodko.
-O jeju.
-No.
Zdjęcie było na tyle słodkie ,że dałam je prasie. Dostałam nawet dużo pieniędzy ,ale przeznaczyłam głodującym dzieciom bo żal mi się ich robiło na myśl ,że ja mam tyle jedzenia ,a one to muszą się bardzo natrudzić ,żeby cokolwiek zdobyć.
-Zuzia może zaprosimy tu Lou bo podobno tęskni?
-Ok tylko jak coś stłucze ,albo zadźga się bananem to nie moja wina.
-Ok.
Oczami Nialla.
-Hej Lou przyjedziesz z chłopakami do Polski?
-Ok ,a przyjedziesz po nas na lotnisko bo nie chce mi się błądzić i szukać domu Zuzy?
-Ok.
I tak minął kolejny dzień jak wstałam nad moją stał Lou.
-Louisie!
-Tak Zuzanno?
-Coś ty znów wymyślił?
W tym momencie do pokoju wbiegł Niall.
-Louis nie kazałem ci straszyć mojej dziewczyny!
-Wiem.
-Więc jak nie masz swojego życia to nie wskakuj do czyjegoś w skarpetkach.
-Ja nie na widzę skarpetek.
-Wiem dlatego tak powiedziałem.
-Mówiłem ,że dziecko w twoim życiu dużo zmieni!
W tym momencie poszłam do toalety i oczywiście Niall za mną lecz mnie na szczęście nie dogonił bo miałam być zawodową biegaczką jednak moje marzenia zmieniły się na weterynarza.
-Zuzia proszę wpuść mnie-błagał.
-Nie-krzyczałam.
Jednak on nie dawał za wygraną i musiałam go wpuścić.
-Zuzia przepraszam.
-Nie przepraszaj jutro się wyprowadzam-powiedziałam i wyszłam z łazienki i poszłam się pakować.
2 miesiące później
Byłam już w ósmym miesiącu ciąży i przeprowadziłam się do Australii finansowo wspierała mnie mama niestety nie było to dużo pieniędzy ,ale wystarczająco żeby żyć Niall nie dzwonił i nie odwiedzał mnie wszystko szło po moje myśli znalazłam miejsce pracy ,ale miałam zacząć pracę po urodzeniu dziecka.
1 miesiąc później
Urodził mi się chłopiec z brązowymi oczkami i blond włoskami oczy miał po mnie, a włosy po Niallu.
W ostatnich dniach Niall nie dzwonił, co mnie zdziwiło lecz moje zdziwienie trwało tylko tydzień bo pewnego dnia jak ja byłam w pracy,a w domu była opiekunka z Ethanem przybył mój były rycerz i dopytywał się o mnie lecz mądra opiekunka nie mogła nikomu otwierać.
Kolejnego dnia przyszedł mój były rycerz i akurat trafiła mu się godzina, kiedy byłam w domu.
-Zuzia wybacz mi proszę.
-Nie nie będę ci życia psuć!
-Nie psujesz.
-Bo teraz nie jestem z tobą.
-Ale jak byś była to bym pojechał w trasę!
-Dobra wejdź.
Jak na zawołanie wbiegł do domu.
-Duży dom wynajmujesz.
-Nie wynajmuję.
-To ty go kupiłaś?
-Tak ,a coś ci przeszkadza?
-Tak przeciesz z dzieckiem będziesz się do mnie przeprowadzała.
-Nie.
-Zuzia ja cię kocham i dziecko też tylko mi je pokaż.
-Nie! Mam zamiar je sama wychować.
-Ja cię kocham-powtarzał zrezygnowany.
-Wynoś się!
Gdy powiedziałam żeby wszedł ,wszedł na rozkaz lecz z wyjściem był problem.
-Wyjdę jak pokażesz mi dziecko.
-Dobrze ,ale jak ci je pokażę to masz mnie nigdy  nie odwiedzać i to w taki sposób.
-Ok.
Po chwili pociągnęłam Nialla za rękę.
-Pamiętam jak ja cię ciągnąłem tak do łóżka.
-Niall!
-Dobra dobra.
-Tylko cicho bo śpi.
-Dobrze.
W tym momencie wzięłam Ethana na ręce i dałam go Niallowi.
-I dlaczego taki maluszek nie ma mieć ojca.
-A wygonić cię-mówiłam z łzami w oczach.
-Zuzia nie musisz tego mu robić.
-Wiem- powiedziałam podchodząc do okna i zastanawiając się nad sensem życia.
-Ale mnóstwo fanek cię opuści,gdy dowiedzą się o jego istnieniu.
-Fanki mnie nie obchodzą.
-A dziecko?
-Obchodzi.
-Właśnie o to chodzi,że nie chcę żeby moje dziecko było w piaskownicy prześladowane, przez paparazi.
-A mogę go odwiedzać?
-Jasne tylko już idź, bo jest już godzina 20,a on powinien spać.
-Dobra jutro przyjadę, jeżeli mi nic nie przeszkodzi.
Oczami Nialla.
Będę odwiedzał syna tyle lat o niego ją błagałem i jest! Miałem dzisiaj jeszcze wieczorny koncert w Australii o godzinie 21:30 i do domu.
-Zayn ?!-powiedziałem ,gdy wróciłem do domu.
-Co-powiedział niemrawo.
-Gdzie się tak upiłeś?
-W barze.
-Zaczekaj zrobię ci herbatę.
-Ok.
Jednak, gdy ją zrobiłem Zayna już nie było nie martwiłem się o niego sam umiał o siebie zadbać.
Oczami, Zayna.
Koncert był na szczęście odwołany miałem swoje niecne plany.
Oczami Zuzy.
Oglądałam film,gdy do drzwi zadzwonił dzwonek i moim oczom ukazał się pijany Zayn.
-Zayn!?
-Miło mi widzieć.
-Dlaczego jesteś taki pijany?!
-A mogę wejść?
-Jasne wiesz,że jest godzina 23:30?
-Wiem.
-Dobra śpisz dzisiaj u mnie bo o tej godzinie nie możesz iść,a i jak obudzisz Ethana to idziesz do domu.
Koniec cz.12



poniedziałek, 18 lutego 2013

one direction cz.11


Zadzwoniłam do Nialla.
-Niall przyjedziesz jutro rano.
-Ok ,ale po co?
-Zobaczysz niespodzianka.
-Ok Ok.
-To pa.
-Pa.
Gdy wstałam okazało się ,że Niall był na godzinę 6 i bardzo poważnie potraktował słowo rano bo wie ,że ja tak wcześnie nie wstaje. A co najgorsze gawędził z moim tatą.
-Cześć.
-Cześć śpioszku.
- Co ty tu tak wcześnie robisz  wiesz ,że tak wcześnie nie wstaje.
-Bo cię kocham.
-Ok wezmę rzeczy i spakuje do samochodu.
-Nie ja to zrobię.
Gdy wszystko było spakowane wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy na tą ulicę ,którą wskazałam Niallowi.
-I co tu robimy –zapytał.
-Tata pozwolił mi tu zamieszkać.
-Super.
-Mam do ciebie bliżej.
Gdy wszystkie rzeczy były położone na ich miejsce.
-Może poznam cię swoim rodzicą?
- Ok.
-To polecimy w piątek ,a przylecimy w niedziele.
-Dobra.
Rozmowę przerwała nam Daria.
-Cześć.
-Nie żyje, nie żyje.
-Ale co  nie żyje?
-Dziecko poroniłam.
-O matko Daria ,a byłaś u lekarza?
-Tak.
-Przykro mi przyjadę do ciebie.
Rozłączyłam się.
-Co się stało?
-Daria poroniła zawieziesz mnie do niej?
-Jasne.
Po 10 minutach byłam u Dari był tam tylko Hazza.
-Przykro mi.
-Przez stres straciłam dziecko.
W tym momencie Harry przytulił się do mnie.
-Ej to nie fer ja jestem twoim chłopakiem.
-Ale my nie straciliśmy dziecka i jeszcze nie mamy dziecka.
-No wiem.
-Dobra ja będę się zbierać.
-A ja z nią.
Gdy byliśmy w moim mieszkaniu zapomniałam o tym ,że myśląc o przeprowadzce zapomniałam o psach.
-Niall.
-Tak.
-Zawieziesz mnie do domu.
-Po co?
-Bo zapomniałam psów.
-Nie opłaca ci się bo jutro wyjeżdżamy do Irlandii.
-Dobra w Poniedziałek je zabiorę.
Zadzwoniłam do Johna żeby zajął się psami pod moja nieobecność,gdy była godzina 22 poszłam wziąć prysznic,gdy wyszłam Niall przyszykował kolacje.
-Mam jedzono.
-Widzę.
-Chcesz.
-Nie dzięki jestem napakowana.
-Dobra jak chcesz nie będę cię zachęcać do tego, czego nie chcesz.
-Chcesz Chcesz mnie nocować?
-No nie wiem nie jestem jeszcze spakowany.
-Ok.
-A jak namówiłaś swojego tatę do kupienia mieszkania?
-A co cię to obchodzi.
-Proszę.
Nie mogłam oprzeć się oczom Nialla.
-Bo tata chce mieć wnuka przed śmiercią ,a ja chce najpierw mieć prace.
-To, dlaczego mu tego nie spełnisz?
-Niall uspokój się .
-No dlaczego?
-Bo jeszcze nie dojrzałam ,a mógłbyś już jechać bo nie lubię być dręczona pytaniami.
-Dobra przyjadę po ciebie o 10.
-Ok.
Gdy wstałam była godzina 8 musiałam spakować sobie walizkę wzięłam najmniejszą, jaka była spakowałam pół tej walizki. Potem wzięłam prysznic i czekałam na Nialla, była godzina 9. Gdy przyjechał była godzina 9:30.
-Pojedziemy helikopterem -powiedział pośpiesznie.
-Dlaczego?
-Bo paparazi jest dzisiaj bardzo upierdliwe.
-Ok.
Trzy godziny później byliśmy w Dublinie.
-Wstawaj śpioszko jesteśmy na miejscu.
-Już tak krótko.
-Za pięć godzin będziemy w domu ,a co najlepsze rodzice nie wiedzą ,że ich odwiedzam.
-To super Niall naprawdę super ,a jeżeli ich nie będzie w domu.
-Zawsze są.
-Dobra nie wyspałam się mogę się teraz wyspać.
-Ok.
Gdy wstałam okazało się ,że jesteśmy na miejscu.
-Wstawaj-powiedział Niall.
-Już.
Gdy weszłam do domu rodzinnego Nialla okazało się ,że jest bardzo podobnie urządzony do mojego domu rodzinnego.

-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Mamo tato to jest Zuzia moja nowa dziewczyna.
-Miło mi poznać.
Rodzice Nialla okazali być bardzo dobrymi ludźmi.
-A ty masz rodzeństwo-padło do mnie pytanie od brata Nialla.
-Tak starszego brata  i młodszą siostrę.
-Aha a twoja siostra w jakim wieku jest?
-Ostatnio skończyła 17 lat.
-A wygląda podobnie do ciebie.
-Nie jest bląd wersją mnie.
-Aha.
-I mieszka w Polsce.
-Ooo- powiedział zasmucony.
-A co poznać cię z nią?
-Fajnie by było.
-To może w wakacje są za miesiąc pojechałbyś ze mną.
-Ok.
-A i waszymi rodzicami.
-Nie my jesteśmy za starzy.
-A chłopaki będą mogli z nami jechać/
-Jasne-Niall.
-Chodź zaprowadzę cię do pokoju gdzie będziesz spała.
-Mamo nic się nie stanie jeżeli będziemy spać w jednym pokoju ona nie jest jeszcze gotowa.
-Niall-poczułam się jakbym była czerwona jak burak-ja mogę spać osobno.
-Ale ja nie.
-Niall.
-Dobra jedną noc wytrzymam.
Gdy ujrzałam swój pokuj nie był on zbyt duży i zbyt mały był w sam raz. Gdy już była godzina 23 obudził mnie Niall.
-Mogę do ciebie?
-Dobra-powiedziałam osłabionym głosem.
Gdy rano wstałam podsłuchałam rozmowę Nialla z jego matką.
-Niall podoba mi się ta dziewczyna ma swój urok i miła co ona studiuje.
-Weterynarie.
-I mądra chciałabym ,żebyś nie zniszczył tego związku jak poprzednio ,a i chciałabym mieć wnuczka przed śmiercią.
-Mamo nie myśl o śmierci.
I omal nie przyłapał mnie na podsłuchiwaniu.
-Pobudka.
-O cześć kotku.
-Co ci zrobić na śniadanie?
-Dzięki może być kanapka.
-Dobrze.
-Słyszałaś jak rozmawiałem z mamą.
-Tak –powiedziałam smutno.
-Niall ,ale ja nie chcę jeszcze dziecka nawet moja mama cię nie zna ,a 80% moich znajomych nie wie ,że z tobą chodzę.
-Co to ty mną się nie chwalisz?!
-Jakoś nie chcę masywnych wywiadów i chcę mieć zwyczajne życie.
-Dobra rozumiem.
-W wakacje poznam cię z mamą i siostrą.
-Dobra nawet ,gdybym miał ją poznać na naszym ślubie nie przeszkadzało.
-Ok ,co jakim ślubie?!
-Mojej cioci-skłamał.
-Ok głowa mnie boli więc nie próbuj mnie rozśmieszać  bo próby będą na marne.
-Moje będą na marne ,ale Louisa nie.
-Jasne i tak go tu nie ma.
-Nie prawda przylecieli dwie godziny później po nas.
-Tak to fajnie.
-A co to miało znaczyć?!
-Ale Niall co ja takiego powiedziałam –zapytałam z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
-Nic mam swoje humorki.
-Niall to dziewczyny maja humorki.
-Wiem.
-Źle się czujesz ?
-Głowa mnie boli i to jak.
-Zaczekaj sprawdzę czy nie masz temperatury.
Okazało się ,że Niall się przeziębił.
-Musisz się oszczędzać.
-Przy tobie nie mogę-roześmiał się blady.
-Dzięki lepiej się wyśpij.
Gdy poszedł spać nie mogłam wychodzić z pokoju bo on się budził wtedy ,gdy ja wychodziłam.
-Niall będę mogła dzisiaj jechać do Dublina do chrzestnej (na prawdę mam tam chrzestną).
-Jasne ,ale pojedziesz z Hazzą.
-Ok.
-Jedynemu ufam do końca od wtedy gdy reszta zjadła mi ciasteczka.
-Dobrze.
Gdy była godzina 13 przyjechał Hazza.
-Cześć to gdzie jedziemy?
-Do Dublina.
-Ok.
-Kiedy wy z Darią zdążyliście zrobić dziecko?
-Nie rozmawiam o niej odkąd się wyprowadziła!
-Dobra nie wiedziałam ,że się wyprowadziła.
-Aha sory.
-Mówił ci Niall?
-Nie ,o matko jesteś w ciąży.
-Nie-zaprzeczyłam.
-A co?
-W wakacje jedziemy do Polski One direction wypocznie.
-Co się stało z Zaynem i Perrie?
-Zdradził ją.
-O szkoda mi jej .(Zayn naprawdę zdradził Perrie).
-Mi też.
-Dziwne ,ale polubiłem cię w takim krótkim czasie tak jak Louisa.
-Co znamy się dopiero rok a Lou na pewno więcej.
-Tak Lou znam więcej ,ale ciebie polubiłem jak damską wersje ziomka.
-Dzięki.
-Jak pojedziemy do Polski pokaże ci dom Dari.
-Ok to się stało po imprezie.
-Ale co ?
-Wiesz.
-Aha dobra .
-Wybaczy ci.
-Sądzisz?
-Nie to prawda.
-Dzięki przyjaciółko mam iść z tobą?
-Jasne.
-Cześć Ania.
-O matko wiedziałam ,że jesteście w Londynie ,ale że do mnie przyjedziesz.
-Dawno nie widziałam Zosi przyprowadzisz ją do mnie ?
-Jasne Zosia-zawołała ciocia Ania.
-Tak mamo-powiedziała ponuro.
-O matko-wyszeptałam pod wrażeniem ona ma 8 lat i tak się ubiera.
-Przywitaj się z ciocią.
-Cześć jestem Zuzia i mam dla ciebie misia.
-Lubię misie.
-Ja też.
Jednak Zosia nie okazała się na taką jak wygląda ,a wyglądała jak mała wampirzyca byłam u cioci 4 godziny Niall zaczął do mnie wydzwaniać i musiałam wracać.
-Ta twoja ciocia nie była podobna do Zosi.
-Wiem trochę dziwne.
-Dobra mniejsza o to.
-Niall napisał mi ,że Louis ma dla ciebie niespodziankę.
-Tak jaką?
-Nie wiem nie napisał.
-Dobra wiesz jesteś naprawdę dobrym ziomkiem.
-Dzięki.
-Będziesz mieć ze mną dziecko.
-CO?!
-Nic.
-Nie czekaj co ty powiedziałeś przed chwilą?
-Nic ,że muszę kupić ciasteczka.
-Słyszałam.
-Tak.
-Teraz ja będę prowadzić samochód.
-Dlaczego?!
-Bo jesteś pijany.
-Nie.
Gdy dojechaliśmy okazało się ,że chłopcy namówili Darię do powrotu ,a to było na tyle łatwe bo Daria ciągle nocowała w pobliskim hotelu dowiedział się o tym Lou.
-Daria- zawołał ze zdziwieniem Hazza.
-Tak.-odpowiedziała.
-Co ty tu robisz.
-Jak widać siedzę na kanapie.
-No wiem ,a ty nie jesteś w Polsce.
-Nie jestem.
-Tęskniłem.
-Wiem mówił mi Lou podobno tęskniłeś.
-I to jak.
-Ale Harry my teraz będziemy teraz tylko przyjaciółmi.
-Jasne-powiedział sarkastycznie Lou.
-Cicho!
-To co ja już będę lecieć- powiedziała Daria przerywając nie zręczną ciszę.
-Hazza ona idzie- ocknęłam Hazze z transu.
-No i co .
-Ale!?
-Kochanie mamy siebie on się zajmuje sobą.
-Ok.
Gdy się pakowałam znalazłam w walizce majtki dziewczyny ,ale nie były to moje majtki.
-Niall – krzyknęłam nerwowa.
-Tak słońce.
-Skąd to tu się wzięło.
-To nie jest moje.
-Że to nie twoje wiem ale też nie moje!
-Nie wiem skąd to się tu znalazło.
-Jasne muszę od ciebie odpocząć.
Szybko spakowałam swoje ubrania i poszłam gdzieś skąd mógłby mnie zabrać John i miejsce gdzie mogę się wypłakać. Gdy przyjechała po mnie Ania zaczęła mnie pocieszać.
-Przenocujesz u nas jeden dzień zanim John po ciebie przyjedzie.
-Ok.
Gdy wyciągnęłam telefon zobaczyłam 30 nieodebranych połączeń. Uznałam też ,że tego jedynego będę szukać jak będę po studiach.
-To jest twój pokój na ten dzień.
-Ładny.
-Dzięki.
Poszłam spać wcześniej niż zazwyczaj ,gdyż nie chciałam sprawiać kłopotu. Rano przyjechał po mnie John zawiózł na lotnisko i powiedział ,że on jeszcze tu zostaje. Zrozumiałam to lecz nie wiedziałam dlaczego tu zostaje. I po dwóch tygodniach okazało się ,że Niall został pobity i nie zgadniecie przez kogo otóż przez Johna. Johnowi groziło więzienie.
-Zuzia jeżeli nie przyjedziesz podam twojego brata do sądu –nagrał się Niall.
Oczywiście musiałam ratować tyłek Johna. Musiałam znów pojechać do Londynu z Polski. W Londynie byłam na kolejny dzień ,Niall czekał już na lotnisku.
-Cześć –powiedział uradowany.
-Gdzie mój brat?
-W samochodzie.
-Czego chcesz pieniędzy czy czegoś  innego?
-Kocham cię.
-A ja ciebie nie nienawidzę.
-Ale dlaczego?
-A dwa tygodnie temu było z ciebie niewiniątko.
-To mój brat podłożył majtki swojej dziewczyny żebyśmy ze sobą zerwali i żebyś w tedy ty była jego.
-Jasne z kąt mam to wiedzieć?!
-Ale to prawda.
-Jasne! Już raz mnie zraniłeś więcej razy nie chcę masz odczepić się od mojego życia!
-Zuuuuzzzziaaaa! –wołał zagubiony.
 


-Nie chcę cię znać!
2 miesiące później.
Okazało się ,że Niall żyje tak jak przed poznaniem mnie czasem wysyła sms’y ,że mnie kocha ,ale ja go olewam i mieszkam w Polsce John nie poszedł do więzienia. Żyłam tak do pewnego momentu ,gdy w sieci była wiadomość „Niall Horan chciał popełnić samobójstwo z powodu dziewczyny” okazało się ,że jest w bardzo ciężkim stanie. Oczywiście pojechałam do Londynu.
-Dzień dobry gdzie leży Niall Horan? -zapytałam lekarza.
-Sala 7.
-Dobrze-po czym tam pobiegłam.
Gdy byłam na miejscu ujrzałam  5 chłopców ,gdyż rodzice Nialla dopiero mieli być za dwa dni. Niall miał złamaną nogę w biodrze obie ręce i rany na drugiej ręce.
-I to wszystko przez jedną dziewczynę-powiedział Lou.
-Niall?!
-Tak –odpowiedział spokojnie.
-Coś ty zrobił?
-Nic chciałem ,żebyś przyjechała.
-Niall nie musiałeś tego robić to ci życie zrujnuje.
-Nie prawda.
-Dużo czasu zejdzie zanim to ci się zagoi.
-Wiem ,ale będziesz się mną opiekowała.
-Niall.
-Nie kupiłem ci prezentu na urodziny.
-Nie musisz.
-Za późno.
-Dlaczego?
-Chłopaki dajcie jej.
-Ale co?
Gdy otworzyłam były tam kluczyki do samochodu.
-Niall ,ale ja nie mogę tego przyjąć .
-Możesz.
-Wystarczyło to jak mi uratowałeś życie.
-Ale dla mnie nie wystarczyło.
-Ok tylko jest jeden problem.
-A co jesteś w ciąży –powiedział głupi Lou.
-Przymknij się Lou.
-Nie mam prawa jazdy.
-Zapomniałem.
-No właśnie.
-Ok sprzedam go i oddam ci forse.
-NIE bo zerwę z tobą.
-Dobra.
-Ja będę się zbierała.
-Dlaczego?!
-Byłam w Polsce muszę się wypakować.
-Dobra a wrócisz?
-Jasne ,że tak.
Po 2 godzinach znów byłam w szpitalu.
-Tęskniłem.
-Widziałam te 50 sms’ów.
-Niall ja nie będę z tobą spędzała cały czas bo dostałam w Londynie staż na weterynarza.
-Wiem dobra.
-Gdybyście mieli dziecko byście więcej ze sobą spędzali czasu-powiedział jak zwykle stuknięty Lou.
Oczywiście wyszłam z płaczem.
-Zuuzzzzaaa- krzyczał Niall.
Oczywiście nie mógł chodzić więc dogonił mnie Zeyn.
-Dlaczego idziesz.
-Wiesz co spróbuj być mną przez dwa dni.
-Nie chcę wiem chyba jak się czujesz.
-Na pewno nie wiesz.
-Wiem.
-Odczepcie się ode mnie.
I pobiegłam do domu, na szczęście na piechotę miałam tam 15 minut.
3 miesiące później.
Spałam smacznie ,ale obudził mnie dźwięk klaksonu samochodu.
-Zuzia ja żyć bez ciebie  nie mogę-krzyczał Niall.
-Nie oszukuj się.
-Nie miłości nie można zgasić z dnia na dzień.
Wpuściłam go do domu żebyśmy już nie krzyczeli.
-Zuza ja cię kocham.
-Dobra dam ci ostatnią szansę ,ale jak Lou pieprznie coś o dzieciach ze mną to koniec z nami.
-Dobra.
-Ja nie chcę mieć dziecka po dwóch latach znajomości.
-Ok a ja chciałbym-wyszeptał pod nosem.
-To co robimy-zapytałam.
-Nie wiem idziemy gdzieś?
-Dobra ja wolę zostać w domu zwłaszcza na 8:30 idę do pracy.
-Aha to mamy dwie godziny.
-No.
-Może obejrzymy jakiś fajny film?
-Ok.
2 godziny później.
-Ja lecę jak chcesz możesz zostać.
-Nie muszę jakiś koncert zagrać w Londynie.
-Ok.
Do domu wróciłam o godzinie 18. Odpoczynek przerwał mi telefon od Hazzy.
-Jak przeprosić Darię ty ją lepiej znasz?- zapytał.
-No nie wiem morzę róże zawsze miała do nich słabość.
-Dobrze
Zadzwoniła do mnie Daria.
-Coś ty nagadała Hazzie?!
-Nic-powiedziałam kłamiąc.
-Jasne!!!
-Dobra i co pogodziliście się ?
-Nie wiem nie zadzwonił.
Konie części 11.