poniedziałek, 18 lutego 2013

one direction cz.11


Zadzwoniłam do Nialla.
-Niall przyjedziesz jutro rano.
-Ok ,ale po co?
-Zobaczysz niespodzianka.
-Ok Ok.
-To pa.
-Pa.
Gdy wstałam okazało się ,że Niall był na godzinę 6 i bardzo poważnie potraktował słowo rano bo wie ,że ja tak wcześnie nie wstaje. A co najgorsze gawędził z moim tatą.
-Cześć.
-Cześć śpioszku.
- Co ty tu tak wcześnie robisz  wiesz ,że tak wcześnie nie wstaje.
-Bo cię kocham.
-Ok wezmę rzeczy i spakuje do samochodu.
-Nie ja to zrobię.
Gdy wszystko było spakowane wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy na tą ulicę ,którą wskazałam Niallowi.
-I co tu robimy –zapytał.
-Tata pozwolił mi tu zamieszkać.
-Super.
-Mam do ciebie bliżej.
Gdy wszystkie rzeczy były położone na ich miejsce.
-Może poznam cię swoim rodzicą?
- Ok.
-To polecimy w piątek ,a przylecimy w niedziele.
-Dobra.
Rozmowę przerwała nam Daria.
-Cześć.
-Nie żyje, nie żyje.
-Ale co  nie żyje?
-Dziecko poroniłam.
-O matko Daria ,a byłaś u lekarza?
-Tak.
-Przykro mi przyjadę do ciebie.
Rozłączyłam się.
-Co się stało?
-Daria poroniła zawieziesz mnie do niej?
-Jasne.
Po 10 minutach byłam u Dari był tam tylko Hazza.
-Przykro mi.
-Przez stres straciłam dziecko.
W tym momencie Harry przytulił się do mnie.
-Ej to nie fer ja jestem twoim chłopakiem.
-Ale my nie straciliśmy dziecka i jeszcze nie mamy dziecka.
-No wiem.
-Dobra ja będę się zbierać.
-A ja z nią.
Gdy byliśmy w moim mieszkaniu zapomniałam o tym ,że myśląc o przeprowadzce zapomniałam o psach.
-Niall.
-Tak.
-Zawieziesz mnie do domu.
-Po co?
-Bo zapomniałam psów.
-Nie opłaca ci się bo jutro wyjeżdżamy do Irlandii.
-Dobra w Poniedziałek je zabiorę.
Zadzwoniłam do Johna żeby zajął się psami pod moja nieobecność,gdy była godzina 22 poszłam wziąć prysznic,gdy wyszłam Niall przyszykował kolacje.
-Mam jedzono.
-Widzę.
-Chcesz.
-Nie dzięki jestem napakowana.
-Dobra jak chcesz nie będę cię zachęcać do tego, czego nie chcesz.
-Chcesz Chcesz mnie nocować?
-No nie wiem nie jestem jeszcze spakowany.
-Ok.
-A jak namówiłaś swojego tatę do kupienia mieszkania?
-A co cię to obchodzi.
-Proszę.
Nie mogłam oprzeć się oczom Nialla.
-Bo tata chce mieć wnuka przed śmiercią ,a ja chce najpierw mieć prace.
-To, dlaczego mu tego nie spełnisz?
-Niall uspokój się .
-No dlaczego?
-Bo jeszcze nie dojrzałam ,a mógłbyś już jechać bo nie lubię być dręczona pytaniami.
-Dobra przyjadę po ciebie o 10.
-Ok.
Gdy wstałam była godzina 8 musiałam spakować sobie walizkę wzięłam najmniejszą, jaka była spakowałam pół tej walizki. Potem wzięłam prysznic i czekałam na Nialla, była godzina 9. Gdy przyjechał była godzina 9:30.
-Pojedziemy helikopterem -powiedział pośpiesznie.
-Dlaczego?
-Bo paparazi jest dzisiaj bardzo upierdliwe.
-Ok.
Trzy godziny później byliśmy w Dublinie.
-Wstawaj śpioszko jesteśmy na miejscu.
-Już tak krótko.
-Za pięć godzin będziemy w domu ,a co najlepsze rodzice nie wiedzą ,że ich odwiedzam.
-To super Niall naprawdę super ,a jeżeli ich nie będzie w domu.
-Zawsze są.
-Dobra nie wyspałam się mogę się teraz wyspać.
-Ok.
Gdy wstałam okazało się ,że jesteśmy na miejscu.
-Wstawaj-powiedział Niall.
-Już.
Gdy weszłam do domu rodzinnego Nialla okazało się ,że jest bardzo podobnie urządzony do mojego domu rodzinnego.

-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Mamo tato to jest Zuzia moja nowa dziewczyna.
-Miło mi poznać.
Rodzice Nialla okazali być bardzo dobrymi ludźmi.
-A ty masz rodzeństwo-padło do mnie pytanie od brata Nialla.
-Tak starszego brata  i młodszą siostrę.
-Aha a twoja siostra w jakim wieku jest?
-Ostatnio skończyła 17 lat.
-A wygląda podobnie do ciebie.
-Nie jest bląd wersją mnie.
-Aha.
-I mieszka w Polsce.
-Ooo- powiedział zasmucony.
-A co poznać cię z nią?
-Fajnie by było.
-To może w wakacje są za miesiąc pojechałbyś ze mną.
-Ok.
-A i waszymi rodzicami.
-Nie my jesteśmy za starzy.
-A chłopaki będą mogli z nami jechać/
-Jasne-Niall.
-Chodź zaprowadzę cię do pokoju gdzie będziesz spała.
-Mamo nic się nie stanie jeżeli będziemy spać w jednym pokoju ona nie jest jeszcze gotowa.
-Niall-poczułam się jakbym była czerwona jak burak-ja mogę spać osobno.
-Ale ja nie.
-Niall.
-Dobra jedną noc wytrzymam.
Gdy ujrzałam swój pokuj nie był on zbyt duży i zbyt mały był w sam raz. Gdy już była godzina 23 obudził mnie Niall.
-Mogę do ciebie?
-Dobra-powiedziałam osłabionym głosem.
Gdy rano wstałam podsłuchałam rozmowę Nialla z jego matką.
-Niall podoba mi się ta dziewczyna ma swój urok i miła co ona studiuje.
-Weterynarie.
-I mądra chciałabym ,żebyś nie zniszczył tego związku jak poprzednio ,a i chciałabym mieć wnuczka przed śmiercią.
-Mamo nie myśl o śmierci.
I omal nie przyłapał mnie na podsłuchiwaniu.
-Pobudka.
-O cześć kotku.
-Co ci zrobić na śniadanie?
-Dzięki może być kanapka.
-Dobrze.
-Słyszałaś jak rozmawiałem z mamą.
-Tak –powiedziałam smutno.
-Niall ,ale ja nie chcę jeszcze dziecka nawet moja mama cię nie zna ,a 80% moich znajomych nie wie ,że z tobą chodzę.
-Co to ty mną się nie chwalisz?!
-Jakoś nie chcę masywnych wywiadów i chcę mieć zwyczajne życie.
-Dobra rozumiem.
-W wakacje poznam cię z mamą i siostrą.
-Dobra nawet ,gdybym miał ją poznać na naszym ślubie nie przeszkadzało.
-Ok ,co jakim ślubie?!
-Mojej cioci-skłamał.
-Ok głowa mnie boli więc nie próbuj mnie rozśmieszać  bo próby będą na marne.
-Moje będą na marne ,ale Louisa nie.
-Jasne i tak go tu nie ma.
-Nie prawda przylecieli dwie godziny później po nas.
-Tak to fajnie.
-A co to miało znaczyć?!
-Ale Niall co ja takiego powiedziałam –zapytałam z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
-Nic mam swoje humorki.
-Niall to dziewczyny maja humorki.
-Wiem.
-Źle się czujesz ?
-Głowa mnie boli i to jak.
-Zaczekaj sprawdzę czy nie masz temperatury.
Okazało się ,że Niall się przeziębił.
-Musisz się oszczędzać.
-Przy tobie nie mogę-roześmiał się blady.
-Dzięki lepiej się wyśpij.
Gdy poszedł spać nie mogłam wychodzić z pokoju bo on się budził wtedy ,gdy ja wychodziłam.
-Niall będę mogła dzisiaj jechać do Dublina do chrzestnej (na prawdę mam tam chrzestną).
-Jasne ,ale pojedziesz z Hazzą.
-Ok.
-Jedynemu ufam do końca od wtedy gdy reszta zjadła mi ciasteczka.
-Dobrze.
Gdy była godzina 13 przyjechał Hazza.
-Cześć to gdzie jedziemy?
-Do Dublina.
-Ok.
-Kiedy wy z Darią zdążyliście zrobić dziecko?
-Nie rozmawiam o niej odkąd się wyprowadziła!
-Dobra nie wiedziałam ,że się wyprowadziła.
-Aha sory.
-Mówił ci Niall?
-Nie ,o matko jesteś w ciąży.
-Nie-zaprzeczyłam.
-A co?
-W wakacje jedziemy do Polski One direction wypocznie.
-Co się stało z Zaynem i Perrie?
-Zdradził ją.
-O szkoda mi jej .(Zayn naprawdę zdradził Perrie).
-Mi też.
-Dziwne ,ale polubiłem cię w takim krótkim czasie tak jak Louisa.
-Co znamy się dopiero rok a Lou na pewno więcej.
-Tak Lou znam więcej ,ale ciebie polubiłem jak damską wersje ziomka.
-Dzięki.
-Jak pojedziemy do Polski pokaże ci dom Dari.
-Ok to się stało po imprezie.
-Ale co ?
-Wiesz.
-Aha dobra .
-Wybaczy ci.
-Sądzisz?
-Nie to prawda.
-Dzięki przyjaciółko mam iść z tobą?
-Jasne.
-Cześć Ania.
-O matko wiedziałam ,że jesteście w Londynie ,ale że do mnie przyjedziesz.
-Dawno nie widziałam Zosi przyprowadzisz ją do mnie ?
-Jasne Zosia-zawołała ciocia Ania.
-Tak mamo-powiedziała ponuro.
-O matko-wyszeptałam pod wrażeniem ona ma 8 lat i tak się ubiera.
-Przywitaj się z ciocią.
-Cześć jestem Zuzia i mam dla ciebie misia.
-Lubię misie.
-Ja też.
Jednak Zosia nie okazała się na taką jak wygląda ,a wyglądała jak mała wampirzyca byłam u cioci 4 godziny Niall zaczął do mnie wydzwaniać i musiałam wracać.
-Ta twoja ciocia nie była podobna do Zosi.
-Wiem trochę dziwne.
-Dobra mniejsza o to.
-Niall napisał mi ,że Louis ma dla ciebie niespodziankę.
-Tak jaką?
-Nie wiem nie napisał.
-Dobra wiesz jesteś naprawdę dobrym ziomkiem.
-Dzięki.
-Będziesz mieć ze mną dziecko.
-CO?!
-Nic.
-Nie czekaj co ty powiedziałeś przed chwilą?
-Nic ,że muszę kupić ciasteczka.
-Słyszałam.
-Tak.
-Teraz ja będę prowadzić samochód.
-Dlaczego?!
-Bo jesteś pijany.
-Nie.
Gdy dojechaliśmy okazało się ,że chłopcy namówili Darię do powrotu ,a to było na tyle łatwe bo Daria ciągle nocowała w pobliskim hotelu dowiedział się o tym Lou.
-Daria- zawołał ze zdziwieniem Hazza.
-Tak.-odpowiedziała.
-Co ty tu robisz.
-Jak widać siedzę na kanapie.
-No wiem ,a ty nie jesteś w Polsce.
-Nie jestem.
-Tęskniłem.
-Wiem mówił mi Lou podobno tęskniłeś.
-I to jak.
-Ale Harry my teraz będziemy teraz tylko przyjaciółmi.
-Jasne-powiedział sarkastycznie Lou.
-Cicho!
-To co ja już będę lecieć- powiedziała Daria przerywając nie zręczną ciszę.
-Hazza ona idzie- ocknęłam Hazze z transu.
-No i co .
-Ale!?
-Kochanie mamy siebie on się zajmuje sobą.
-Ok.
Gdy się pakowałam znalazłam w walizce majtki dziewczyny ,ale nie były to moje majtki.
-Niall – krzyknęłam nerwowa.
-Tak słońce.
-Skąd to tu się wzięło.
-To nie jest moje.
-Że to nie twoje wiem ale też nie moje!
-Nie wiem skąd to się tu znalazło.
-Jasne muszę od ciebie odpocząć.
Szybko spakowałam swoje ubrania i poszłam gdzieś skąd mógłby mnie zabrać John i miejsce gdzie mogę się wypłakać. Gdy przyjechała po mnie Ania zaczęła mnie pocieszać.
-Przenocujesz u nas jeden dzień zanim John po ciebie przyjedzie.
-Ok.
Gdy wyciągnęłam telefon zobaczyłam 30 nieodebranych połączeń. Uznałam też ,że tego jedynego będę szukać jak będę po studiach.
-To jest twój pokój na ten dzień.
-Ładny.
-Dzięki.
Poszłam spać wcześniej niż zazwyczaj ,gdyż nie chciałam sprawiać kłopotu. Rano przyjechał po mnie John zawiózł na lotnisko i powiedział ,że on jeszcze tu zostaje. Zrozumiałam to lecz nie wiedziałam dlaczego tu zostaje. I po dwóch tygodniach okazało się ,że Niall został pobity i nie zgadniecie przez kogo otóż przez Johna. Johnowi groziło więzienie.
-Zuzia jeżeli nie przyjedziesz podam twojego brata do sądu –nagrał się Niall.
Oczywiście musiałam ratować tyłek Johna. Musiałam znów pojechać do Londynu z Polski. W Londynie byłam na kolejny dzień ,Niall czekał już na lotnisku.
-Cześć –powiedział uradowany.
-Gdzie mój brat?
-W samochodzie.
-Czego chcesz pieniędzy czy czegoś  innego?
-Kocham cię.
-A ja ciebie nie nienawidzę.
-Ale dlaczego?
-A dwa tygodnie temu było z ciebie niewiniątko.
-To mój brat podłożył majtki swojej dziewczyny żebyśmy ze sobą zerwali i żebyś w tedy ty była jego.
-Jasne z kąt mam to wiedzieć?!
-Ale to prawda.
-Jasne! Już raz mnie zraniłeś więcej razy nie chcę masz odczepić się od mojego życia!
-Zuuuuzzzziaaaa! –wołał zagubiony.
 


-Nie chcę cię znać!
2 miesiące później.
Okazało się ,że Niall żyje tak jak przed poznaniem mnie czasem wysyła sms’y ,że mnie kocha ,ale ja go olewam i mieszkam w Polsce John nie poszedł do więzienia. Żyłam tak do pewnego momentu ,gdy w sieci była wiadomość „Niall Horan chciał popełnić samobójstwo z powodu dziewczyny” okazało się ,że jest w bardzo ciężkim stanie. Oczywiście pojechałam do Londynu.
-Dzień dobry gdzie leży Niall Horan? -zapytałam lekarza.
-Sala 7.
-Dobrze-po czym tam pobiegłam.
Gdy byłam na miejscu ujrzałam  5 chłopców ,gdyż rodzice Nialla dopiero mieli być za dwa dni. Niall miał złamaną nogę w biodrze obie ręce i rany na drugiej ręce.
-I to wszystko przez jedną dziewczynę-powiedział Lou.
-Niall?!
-Tak –odpowiedział spokojnie.
-Coś ty zrobił?
-Nic chciałem ,żebyś przyjechała.
-Niall nie musiałeś tego robić to ci życie zrujnuje.
-Nie prawda.
-Dużo czasu zejdzie zanim to ci się zagoi.
-Wiem ,ale będziesz się mną opiekowała.
-Niall.
-Nie kupiłem ci prezentu na urodziny.
-Nie musisz.
-Za późno.
-Dlaczego?
-Chłopaki dajcie jej.
-Ale co?
Gdy otworzyłam były tam kluczyki do samochodu.
-Niall ,ale ja nie mogę tego przyjąć .
-Możesz.
-Wystarczyło to jak mi uratowałeś życie.
-Ale dla mnie nie wystarczyło.
-Ok tylko jest jeden problem.
-A co jesteś w ciąży –powiedział głupi Lou.
-Przymknij się Lou.
-Nie mam prawa jazdy.
-Zapomniałem.
-No właśnie.
-Ok sprzedam go i oddam ci forse.
-NIE bo zerwę z tobą.
-Dobra.
-Ja będę się zbierała.
-Dlaczego?!
-Byłam w Polsce muszę się wypakować.
-Dobra a wrócisz?
-Jasne ,że tak.
Po 2 godzinach znów byłam w szpitalu.
-Tęskniłem.
-Widziałam te 50 sms’ów.
-Niall ja nie będę z tobą spędzała cały czas bo dostałam w Londynie staż na weterynarza.
-Wiem dobra.
-Gdybyście mieli dziecko byście więcej ze sobą spędzali czasu-powiedział jak zwykle stuknięty Lou.
Oczywiście wyszłam z płaczem.
-Zuuzzzzaaa- krzyczał Niall.
Oczywiście nie mógł chodzić więc dogonił mnie Zeyn.
-Dlaczego idziesz.
-Wiesz co spróbuj być mną przez dwa dni.
-Nie chcę wiem chyba jak się czujesz.
-Na pewno nie wiesz.
-Wiem.
-Odczepcie się ode mnie.
I pobiegłam do domu, na szczęście na piechotę miałam tam 15 minut.
3 miesiące później.
Spałam smacznie ,ale obudził mnie dźwięk klaksonu samochodu.
-Zuzia ja żyć bez ciebie  nie mogę-krzyczał Niall.
-Nie oszukuj się.
-Nie miłości nie można zgasić z dnia na dzień.
Wpuściłam go do domu żebyśmy już nie krzyczeli.
-Zuza ja cię kocham.
-Dobra dam ci ostatnią szansę ,ale jak Lou pieprznie coś o dzieciach ze mną to koniec z nami.
-Dobra.
-Ja nie chcę mieć dziecka po dwóch latach znajomości.
-Ok a ja chciałbym-wyszeptał pod nosem.
-To co robimy-zapytałam.
-Nie wiem idziemy gdzieś?
-Dobra ja wolę zostać w domu zwłaszcza na 8:30 idę do pracy.
-Aha to mamy dwie godziny.
-No.
-Może obejrzymy jakiś fajny film?
-Ok.
2 godziny później.
-Ja lecę jak chcesz możesz zostać.
-Nie muszę jakiś koncert zagrać w Londynie.
-Ok.
Do domu wróciłam o godzinie 18. Odpoczynek przerwał mi telefon od Hazzy.
-Jak przeprosić Darię ty ją lepiej znasz?- zapytał.
-No nie wiem morzę róże zawsze miała do nich słabość.
-Dobrze
Zadzwoniła do mnie Daria.
-Coś ty nagadała Hazzie?!
-Nic-powiedziałam kłamiąc.
-Jasne!!!
-Dobra i co pogodziliście się ?
-Nie wiem nie zadzwonił.
Konie części 11.

1 komentarz: